Artykuły
serce.katolik.bielsko.pl
Każdy z nas słyszał chyba kiedyś powiedzenie: „Obyś cudze dzieci uczył”. Ma ono oczywiście ewidentnie złośliwy wydźwięk. Są jednak tacy ludzie, którzy podejmują się nauki właśnie cudzych dzieci a wielu z nich czyni to nie tylko jako proste, mechaniczne wykonywanie zawodu, ale wręcz z wielką pasją i poświęceniem – to nauczyciele; a ponieważ właśnie zbliża się Święto Edukacji Narodowej zwane powszechnie Dniem Nauczyciela, więc naturalnym wydaje się pochylenie przez chwilę nad zagadnieniem wychowania młodego pokolenia i nad trudnym powołaniem tych, którzy to zadanie realizują.
Instytucja nauczyciela, wychowawcy, guwernera, profesora - by nie użyć określenia mistrza - znana jest od niepamiętnych czasów. Sztuka przekazywania młodemu pokoleniu wiedzy, mądrości i umiejętności zdobytych przez wcześniejsze pokolenia wymagała nauczycieli – osób, które potrafiłyby edukację skutecznie przeprowadzić. Ta edukacja (łac. edukacja = wychowanie) przybierała na przestrzeni wieków różne formy (przedszkola, szkoły, gimnazja, akademie ...), trwała różną ilość czasu, była dobrowolna bądź obowiązkowa, była bezpłatna lub wymagała czesnego, ale zawsze sprowadzała się do tego, że ktoś  starszy i mądry (w każdym bądź razie mądrzejszy) przekazywał swoim podopiecznym materiał, sposób myślenia, umiejętności, ideały, które po przyswojeniu sprawiały, że ktoś (uczeń) był lepiej przygotowany do życia teoretycznie i praktycznie.
Warto tu wspomnieć o tym, że także w Ewangeliach i innych pismach Nowego Testamentu często padają słowa: Nauczyciel, Mistrz; odnoszą się tu one najczęściej do osoby Jezusa, ale przecież sam 12-tu letni Jezus odnaleziony w jerozolimskiej świątyni „siedział pośród nauczycieli, przysłuchiwał się im i zadawał pytania” - więc można powiedzieć, że też się uczył, a np. nocny gość Jezusa - Nikodem  był nazwany „nauczycielem Izraela”. Oczywiście tam relacja „nauczyciel-uczeń” dotyczy raczej sfery duchowej człowieka, jego moralności, etyki, ale zasada przekazywania mądrości, uczenia - czy to duchowego, czy świeckiego - pozostaje przecież ciągle taka sama, aż do naszych czasów.
Dzień Nauczyciela ustalono na 14 października ( w tym roku jest to piątek) a obchodzony jest na pamiątkę powołania z inicjatywy króla Stanisława Augusta Poniatowskiego Komisji Edukacji Narodowej, co miało miejsce w 1773 roku. Podobne jak u nas - święto nauczycieli obchodzone jest w większości państw na świecie, choć oczywiście  w różne dni.  W Polsce Dzień Nauczyciela świętuje w różnych instytucjach związanych z oświatą ok. 650 tysięcy nauczycieli pedagogów i wychowawców. Oczywiście nie można tu nie wspomnieć, że status nauczyciela jest w Polsce postrzegany bardzo różnie. Sporo ludzi uważa, że nauczyciele są zbyt uprzywilejowani (mają dużo dni wolnych, mniejszą liczbę godzin pracy w tygodniu, prawo do wcześniejszej emerytury). Z drugiej zaś strony sami pedagodzy czują się niewystarczająco wynagradzani za swoją pracę, czego wyraz dawali w licznych niedawno jeszcze strajkach i akcjach protestacyjnych.
Tak to już jest, że zdania są podzielone... Ja sam jednak mając żonę nauczycielkę jestem obiektywnym świadkiem ogromnego nakładu pracy jaki wiąże się z porządnym przygotowaniem lekcji, oceną sprawdzianów, organizacją wycieczek i sprawami stricte wychowawczymi, które to zajęcia odbywają się nie w szkole, a przy domowym biurku i komputerze. Tych godzin, tego trudu nie obejmuje żadne pensum i bynajmniej nie wykazuje się ich jako nadgodziny do rozliczenia w miesięcznym bilansie.
Zresztą można chyba zaryzykować twierdzenie, że nauczycielem jest się nie tylko w sensie zawodowym, że to nie tylko opłacany przez Wydział Oświaty etat wykonywany na terenie tej czy innej placówki oświatowej. Przecież na swój sposób nauczycielem jest każdy z nas: najpierw dla własnych dzieci, wnuków, dla dzieci z bliższej i dalszej rodziny, dla dzieci z otoczenia, czy na placu zabaw. Można i trzeba dzieci, młodzież uczyć, wychowywać, kształcić (czy może raczej kształtować !). Przekazujmy im nie tylko konkretną wiedzę z zakresu historii, geografii, ekonomii, ale także naszą życiową mądrość, dobre zasady. W dzisiejszych zwariowanych, bezdusznych czasach jest to niewątpliwie trudne, ale i tym bardziej konieczne zarazem. Dlatego chyba właśnie każdy z nas powinien być nauczycielem...
A wracając do zawodu nauczycielskiego i do Dnia Nauczyciela, to niewątpliwie nauczycielom należy się wdzięczność uczniów (choć czasami nie przychodzi im to łatwo) ale przecież także należy się im wdzięczność od nas, dorosłej części społeczeństwa. 14 października znów będą oficjalne akademie, odznaczenia, kwiaty, czekoladki … I bardzo dobrze, że tak będzie; te zwyczajowo przyjęte formy doceniania czyjejś pracy należą się jak najbardziej nauczycielom. Ale poprzestanie tylko na tym byłoby jakimś wielkim spłyceniem, takim „odfajkowaniem” szacunku i wdzięczności. Co więc może jeszcze zrobić przysłowiowy  Jan Kowalski aby dowartościować nauczycieli, katechetów, pedagogów? Być może pomyśleć o nich ciepło, może wspomnieć swoich ulubionych nauczycieli z czasów młodości, może zatelefonować, czy porozmawiać  ze znajomym nauczycielem (raczej każdy ma w swojej rodzinie lub otoczeniu jakiegoś nauczyciela). No a wreszcie może to, co najcenniejsze: pomódlmy się za nich, bądźmy  na Eucharystii w ich intencji (w naszym kościele będzie taka msza w niedzielę 9.X. o godz. 10:30)
Zachęcamy do wyrażania wdzięczności nauczycielom i wychowawcom – oni na to zasługują!
K. Szwagrzyk

Używamy plików cookies, aby serwis działał lepiej. Dowiedz się więcej, jak zarządzać plikami cookies.