Wiadomości
serce.katolik.bielsko.pl
Relacja z pielgrzymki młodzieży na półwysep Gargano.

"Żadne z nas nie jest tu przypadkiem" - usłyszeliśmy od pani Joasi, gdy opuszczaliśmy Roccaporenę, miejsce naszego ostatniego noclegu. To małe misteczko ciasno otoczone zieleniejącymi górami jest również znane z tego, że właśnie w nim urodziła się św. Rita. I to zdanie najbardziej zapadło mi w pamięci - ja na pewno nie trafiłam na tą pielgrzymkę przypadkiem. Niemal każde z miejsc, które odwiedziliśmy miało dla mnie duże znaczenie i, co ciekawe, niektóre zaczęły mieć znaczenie dopiero na miesiąc przed pielgrzymką a nawet podczas tych odwiedzin. Ale nie wszyscy młodzi ludzie zdawali sobie sprawę, że ta pielgrzymka miała dla nich jakiś cel. Byli wśród nas tacy, którzy trafili na ten wyjazd niemal z marszu.  

Sobota z Maryją  
Po całonocnej, wyczerpującej podróży autokarem dotarliśmy do pierwszego z miejsc, które było niespodzianką - trafiliśmy do San Marino - państwa-miasta, którego ulice owinięte są wokół góry, na której stoi to malownicze miasto. Było pochmurnie i pogoda jakby nie była za bardzo zdecydowana, czy chce, żeby padało, czy nie. Pospacerowaliśmy po tych uliczkach, spojrzeliśmy w dół, na rozciągające się pod naszymi stopami Włochy i weszliśmy do katedry, wokół której zbudowane było San Marino (choć bardziej w metaforycznym sensie). Nie zabawiliśmy tam długo, ponieważ musieliśmy ruszać do Loreto. Szkoda, że nie dopisała nam pogoda - przy słońcu, jakie towarzyszyło nam przez resztę wyjazdu, to urocze miasto i widoki, jakie się z niego rozpościerały byłoby jeszcze piękniejsze.
Do Loreto przyjechaliśmy niemal idealnie - tak, że zdążyliśmy na spokojnie zameldować się w hotelu i jeszcze odrobinę odpocząć przed Mszą Świętą. Część zwiedzania pod opieką przewodnika udało nam się zaliczyć jeszcze przed Mszą, więc nie jestem pewna którą część bazyliki zwiedziliśmy kiedy. Jednym z najważniejszych miejsc, jakie mieliśmy okazję zobaczyć, była oczywiście Santa Casa czyli Święty Dom, ale również kaplica polska, oraz Polski Cmentarz Wojskowy. Te ojczyste powiązania jeszcze bardziej potęgowały owe wrażenie, że nie jesteśmy na tej pielgrzymce przez pomyłkę.


Niedziela ze Świętym Obliczem  
Następnego dnia opuściliśmy Loreto i udaliśmy się do Manopello, gdzie uczestniczyliśmy w niedzielnej Mszy Świętej. Po niej siostra Katarzyna Służebnica Przenajświętszej Krwi oprowadziła nas po wystawie poświęconej Świętemu Obliczu - Chuście z Manopello, na którą mogliśmy spojrzeć przez chwilę - podczas przemykania się do sali z wystawą. 
Zanim udaliśmy się do Lanciano, miejsca cudu eucharystycznego, zostaliśmy odrobinę przetrzymani przez siostry, które ugościły nas skromnym poczęstunkiem.
Samo spotkanie ze Świętym Obliczem, dla niektórych może być pozytywnie wstrząsające - nie tylko z powodu wielu niemożliwych czynników, jakie musiały się zdarzyć, byśmy mogli choćby przez chwilę spojrzeć Bogu w oczy. 
Lanciano, parafrazując słowa siostry Katarzyny, jest przypomnieniem, że Bóg w Komunii Świętej daje nam swoje serce - w [monstrancji] znajduje się bowiem kawałek mięśnia sercowego. 
Po krótkiej modlitwie ruszyliśmy do hotelu w Manfredonii i wszyscy byli gotowi ruszyć następnego dnia na plażę, smażyć się na włoskim słońcu i pływać w Morzu Adriatyckim.


Wtorek z aniołami  
To, szczerze mówiąc najtrudniejszy do opisania dzień. Z pozoru niewiele się działo - modlitwa w grocie św. Michała Archanioła, zwiedzanie San Giovanni Rotondo i Msza Święta w oryginalnym kościółku. Duchowo jednak był to (przynajmniej dla mnie) bardzo bogaty w wrażenia dzień. W grocie panowała tak święta atmosfera, że trudno było się skupić - mogło się nawet wydawać, że robi się słabo (na każdym kroku przypominano nam, byśmy pili dużo wody - i to było bardzo logiczne), a każde miejsce u Ojca Pio było tak dziwnie zwyczajne, że nietrudno było uwierzyć w niezwykłość tego świętego. 
To właśnie ten dzień był, w pewnym sensie głównym gwoździem pielgrzymki - dlatego, jak widać na zdjęciach, tego dnia mieliśmy na sobie nasze niebieskie koszulki. Hasło „Angels Team” nawiązuje zarówno do św. Michała Archanioła, jak i do relacji św. Ojca Pio z jego Aniołem Stróżem.
Następny dzień również był poświęcony odpoczynkowi na słońcu. Mieliśmy okazję odpocząć przed wyjazdem z Manfredonii i podróżą do Cascii.


Czwartek ze św. Ritą  
Po pokonaniu windy, co najmniej trzech par schodów ruchomych oraz niezliczonej ilości zwyczajnych, stojących schodów, dotarliśmy do bazyliki, gdzie uczestniczyliśmy w Mszy Świętej. Weszliśmy na dziedziniec klasztoru, gdzie mieliśmy okazję posłuchać, jak ksiądz - przewodnik opowiada o św. Ricie po włosku, co nas nie zrażało, choć nie władamy językami, ponieważ mieliśmy okazję poznać świętą już w autokarze, podczas projekcji filmu. Po zakupie pamiątek zeszliśmy na sam dół, na parking i skierowaliśmy się do Roccaporeny, miejsca naszego ostatniego noclegu. Po kolacji (która, jak zwykle, składała się głównie z makaronu), starsi pielgrzymi mieli okazję rozglądnąć się po miasteczku i zobaczyć kilka miejsc związanych ze świętą Ritą - między innymi miejsca, w których się modliła w czasie, kiedy tamżyła. Niestety, nawet najwytrwalsi pielgrzymi spać czasem muszą, więc udaliśmy się w końcu do hotelu na spoczynek.


Piątek z "Dawidem"  
Wstaliśmy wcześnie, by zdążyć na Mszę Świętą. Dotarliśmy do centrum Florencji tramwajem, w prawie czterdziestostopniowym upale i po Mszy i obiedzie, spotkaliśmy się z przewodniczką, panią Anią, która bardzo ciekawie opowiedziała o historii i zabytkach tego pięknego miasta, które wizualnie wręcz ociekało swoim dawnym bogactwem i znaczeniem w [renesansowych Włoszech]. Jedną z licznych rzeźb, które mogliśmy zobaczyć, była kopia „Dawida” Michała Anioła stojąca w tym samym miejscu co przed laty stał orginał – na placu przed [Starym Pałacem]. Udało nam się jeszcze przekraść do katedry na krótką modlitwę i, po krótkim czasie wolnym, wyczerpani wróciliśmy tramwajem do autokaru a potem - do domu.


Słowo na dzisiaj

J 6, 52-59 | Żydzi sprzeczali się między sobą, mówiąc: «Jak On może nam dać swoje ciało do jedzenia?» Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie jedli Ciała...

Używamy plików cookies, aby serwis działał lepiej. Dowiedz się więcej, jak zarządzać plikami cookies.