Lectio divina z Rut naszą krewną. Od września rozpoczynamy w naszej parafii kolejny cykl spotkań „Lectio divina”. Zapraszamy wszystkich, którzy chcą pogłębiać znajomość Bożego słowa, modlić się nim i rozważać według metody „lectio divina”. W tym sezonie będzie nam towarzyszyć Rut - główna bohaterka biblijnej księgi zatytułowanej jej imieniem. Spotkania będą odbywały się w kościele w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca o godz. 19.10.
W Lectio divina będzie można również uczestniczyć poprzez parafialny kanał YT. To dla tych, którzy osobiście nie mogą wziąć udziału w spotkaniu.
Teksty i inne potrzebne materiały!
Lectio divina
Spis treści - SEZON 2020/2021(wystarczy kliknąć i od razu przejść do danego miejsca w artykule - rozważania!):
Czas próby [Rt 1, 1-5] (07.09.) ||
Przyjaźń [Rt 1, 6-22] (05.10.) ||
Zakochanie [Rt 2, 1-16] (02.11.) ||
Bóg naszym najbliższym krewnym [Rt 2, 17-23] (07.12.) ||
Kobieca mądrość [Rt 3, 1-5] (04.01.2021) ||
Wyznanie miłości [Rt 3, 6-15] (01.02.2021) ||
Dobra rada [Rt 3, 16-18] (01.03.2021) ||
Bezinteresowna miłość [Rt 4, 1-12] (19.04.2021) ||
Bóg, który działa [Rt 4, 13-17] (10.05.2021) ||
Bóg prowadzi [Rt 4, 18-21] (7.06.2021) ||
Bóg prowadzi [Rt 4, 18-21] (7.06.2021)
(nagranie).
Bóg prowadzi
Roman Brandstaetter urodzony w Tarnowie, w żydowskiej rodzinie, pisarz i poeta, w wieku 40 lat przyjął chrzest. Po przez tekst „Lament nieczytanej Bibblii” chce wzbudzić w czytelniku refleksję o miejscu o roli Biblii w jego życiu: „Po co mnie kupiłeś, człowieku, po co za mnie zapłaciłeś, po co dźwigałeś przez miasto, po co przyniosłeś do domu? Żeby przerzucić kilka stronic, przeczytać kilka fragmentów, popatrzyć z bogobojnym drżeniem i odstawić na lata? Po co mnie kupiłeś?”. W domu Brandstaetterów Biblii nigdy nikt nie szukał. W „Kręgu Biblijnym”, takie zostawia nam świadectwo: „Biblia leżała na biurku mojego dziadka. Biblia leżała na stołach moich praojców. Nigdy w bibliotece. Zawsze na podręczu. W naszym domu nikt Biblii nigdy nie szukał, nigdy również nie słyszałem, aby ktokolwiek pytał, gdzie ona leży. Wiadomo było, że u dziadków na biurku, u nas na małym stoliku obok fotela, w którym wieczorami zwykł siadywać ojciec (...) Gdy ojciec wieczorem czytał Biblię chodziłem po pokoju na palcach. Dziadkowi nigdy bym się nie ośmielił przerwać tej lektury. Obaj byli dla mnie w takich chwilach naznaczeni przywilejem nietykalności”. Bardzo ważna jest systematyczność w czytaniu Pisma świętego, a więc w słuchaniu samego Boga, który do mnie mówi. W pierwszym wprowadzeniu nawiązałem do słów św. Grzegorza Wielkiego: „Pismo święte rośnie wraz z czytającym”. Kiedy regularnie czytamy święty tekst, wtedy rozwijamy się duchowo, wzrastamy.Przejdźmy do tekstu:
A oto potomkowie Peresa. Peres był ojcem Chesrona. Chesron był ojcem Rama, Ram był ojcem Amminadaba. Amminadab był ojcem Nachszona, Nachszon był ojcem Szalmona. Szalmon był ojcem Booza, Booz był ojcem Obeda. Obed był ojcem Jessego, a Jesse był ojcem Dawida. (Rt 4, 18-21).To nasze ostanie spotkanie. Można powiedzieć, że ta niesamowita historia Rut i Booza kończy się jak w dobrym filmie czy niejednej książce, w której głównym wątkiem jest miłość między kobietą, a mężczyzną. Oto dwoje obcych sobie ludzi, pochodzących z krajów nie darzących się sympatią, zakochuje się w sobie ze wzajemnością. Pomimo wielu przeciwności i przeszkód, pobierają się i cieszą się potomstwem. Mam taką nadzieje, że ci bohaterowie, których poznaliśmy na naszych spotkaniach pozostaną na dużej w naszej pamięci. Warto wracać do ich historii, aby utrwalać w sobie prawdziwy obraz Boga, jakiego mogliśmy odkryć na kartach Księgi Rut. Bóg określany jest tutaj jako nasz goel – najbliższy krewny, wybawiciel. To On wykupił nas z grzechu, rozciągnął nad nami swój płaszcz. Poznaliśmy również prawdę, że Bóg okazuje miłosierdzie hased, jest wierny w swojej miłości i potrafi wyprowadzić z trudnej, beznadziejnej sytuacji.
Nasza historia kończy się rodowodem króla Dawida. Autor pokazuje, że historia Rut i Booza wpisuje się w wielką historię króla Dawida panującego w Izraelu w latach 1004-965 przed Chrystusem. Z rodowodem przedstawionym w Księdze Rut zestawiłem rodowód Jezusa Chrystusa z Ewangelii według św. Mateusza, ponieważ w nim została wymieniona między innymi Rut.
Oto rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama.
Abraham był ojcem Izaaka, Izaak ojcem Jakuba, Jakub zaś ojcem Judy i jego braci. Juda miał z Tamar synów Faresa i Zarę. Fares był ojcem Hesroma, a Hesrom ojcem Arama. Aram był ojcem Aminadaba, a Aminadab ojcem Naassona. Naasson był ojcem Salmona, a Salmon miała z Rachab syna Booza. Booz zaś miał z Rut syna Obeda. Obed był ojcem Jessego, a Jesse ojcem króla Dawida.
Dawid miał z wdową po Uriaszu syna Salomona. Salomon zaś był ojcem Roboama, a Roboam ojcem Abiasza. Abiasz był ojcem Asafa, a Asaf był ojcem Jozafata. Jozafat był ojcem Jorama, a Joram ojcem Ozjasza. Ozjasz zaś był ojcem Joatama, a Joatam ojcem Achaza. Achaz był ojcem Ezechiasza, a Ezechiasz ojcem Manassesa. Manasses zaś był ojcem Amosa, a Amos ojcem Jozjasza. Jozjasz był ojcem Jechoniasza i jego braci w czasie zesłania do Babilonu.
Po zesłaniu do Babilonu Jechoniasz był ojcem Salatiela, a Salatiel ojcem Zorobabela. Zorobabel zaś był ojcem Abiuda, a Abiud ojcem Eliakima. Eliakim był ojcem Azora, a Azor ojcem Sadoka. Sadok był ojcem Achima, a Achim ojcem Eliuda. Eliud był ojcem Eleazara, a Eleazar ojcem Mattana. Mattan był ojcem Jakuba. Jakub zaś był ojcem Józefa, męża Maryi, która urodziła Jezusa zwanego Chrystusem. Zatem wszystkich pokoleń od Abrahama do Dawida było czternaście, także od Dawida do zesłania do Babilonu – czternaście pokoleń i od zesłania do Babilonu aż do Chrystusa – czternaście pokoleń (Mt 1, 1-17).
W Ewangeliach według św. Mateusza i św. Łukasza występuje rodowód Jezusa Chrystusa. U św. Mateusz mamy ruch wstępujący od Abrahama do Jezusa Chrystusa, a u św. Łukasz mamy ruch zstępujący od Jezusa Chrystusa aż do Adama. Porównując te genealogie możemy zauważyć pewne różnice, ale to nie jest najważniejsze dla autorów. Pamiętając o tym, że ludzie w tamtych czasach mieli lepszą pamięć niż my oraz, że Żydzi przywiązywali duże znaczenie do pochodzenia, to jednak obaj ewangeliści nie mieli zamiaru stworzyć precyzyjnego drzewa genealogicznego Jezusa Chrystusa. Z resztą zdajemy sobie sprawę z tego jak dzisiaj jest nawet trudno, mając pewne ułatwienia znaleźć swoich przodków choćby z XVIII czy XIX wieku. Święty Mateusz pragnie przede wszystkim wykazać, że Jezus należy do rodu Abrahama i pochodzi tak jak Dawid z rodu królewskiego, z którego miał narodzić się Mesjasz. Jezus Chrystus jest wypełnieniem obietnicy danej Abrahamowi, jest potomkiem i dziedzicem Abrahama: „Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem” (Rdz 12, 2). Wiemy dobrze jak ważne były to postacie dla Izraelitów.
W Tradycji żydowskiej pochodzenie zawsze odnosiło się do ojca, dlatego św. Mateusz używa zwrotu: był ojcem, które dosłownie znaczy: zrodził. Oczywiście nie umniejsza to roli kobiet, tak po prostu w tamtych czasach pisano rodowody. Mimo wszystko zaciekawić może fakt, że w rodowodzie Jezusa Chrystusa oprócz Maryi umieszczone są cztery kobiety: Tamar, Rachab, Rut i wdowa po Uriaszu, o której wiemy, że jest to Betszeba. Znamy już historie Rut i Tamar. Rachab była Kananejką, nierządnicą, ale to dziękie niej między innymi stało się możliwe wejście Izraela do Ziemi Obiecanej. To ona ukryła zwiadowców, którzy przybyli do Jerycha. Rachab była matką Booza, co zapewne wpłynęło na podejście Booza do Rut Moabitki. Z kolei Betszeba to ta kobieta, którą Dawid zobaczył w nieodpowiednim momencie ze swojego tarasu. W podstępny sposób związał ze sobą Betszebę, która urodziła Salomona. Widzimy, że historie tych czterech kobiet są pokomplikowane, ich małżeństwa w pewien sposób są „nieregularne”. Bóg w historii zbawienia posłużył się tymi kobietami do realizacji swoich planów. Autorzy Nowego Komentarza Biblijnego. Ewangelia według świętego Mateusza wśród kilku interpretacji zauważają, że wspomniane w genealogii cztery kobiety przygotowują przez swoją „nieregularność” do cudu poczęcia Jezusa w małżeństwie Józefa i Maryi.
Mateuszowy rodowód jest bardzo uporządkowany. Widzimy tutaj nawet „matematyczną” precyzję 3 razy 14. Egzegeci na różne sposoby te liczby rozkładają. Wiemy, że w Biblii liczby mają pewne określone znaczenie. I tak na przykład 3 razy 14, można zapisać za pomocą dwóch liczb uznawanych przez Żydów za doskonałe 3 i podwójna liczba 7. Nawet niektórzy stosują żydowską metodę przypisania literom liczb. I w przypadku imienia Dawid wychodzi liczba 14. Wszystko to pokazuje, że nie przypadek decyduje, ale Boża Opatrzność. W genealogii Jezusa Chrystusa mamy wzniesienia (Dawid) i upadki (niewola), tak jak w życiu. Historia się jednak toczy i ważne, żeby pamiętać, że po burzy przychodzi słońce. Bóg każdym z nas się opiekuje, z każdej sytuacji wyprowadza. Popatrz na historię Rut i Noemi sytuacja, w której się znaleźli była beznadziejna, a Bóg tak poprowadził, że wszystko się dobrze kończy. Bóg potrafi wyprowadzić z najbardziej zagmatwanych, poplątanych historii. Może dzisiaj jesteś w takim momencie swojego życia, popatrz na historię Rut, nabierz nadziei na lepsze jutro. Wiemy dobrze, że nie działo, to jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Potrzeba czasu i zaufania w Bożą Opatrzność. Może nawet w swoim życiu wiesz o momentach, w których doświadczyłeś tak namacalnie prowadzenia przez Boga. Warto je zachowywać, pielęgnować i wracać do nich w trudnych chwilach. Warto w tym momencie zapytać siebie, w która stronę zmierza moje życie? Czy tak jak w rodowodzie przedstawionym przez Mateusza zmierza w stronę Jezusa? Czy może Jezus nie jest celem mojego życia?
Historia Rut, którą poznaliśmy jest niepozorna w porównaniu z historią Abrahama, Dawida. Może niektórzy z Was nawet nie słyszeli o Rut, nie znali jej historii. Sama Księga zawiera tylko cztery rozdziały. Bóg posługuje się małą historią, która doprowadza nas do rzeczy wielkich. Popatrz na swoje życie, z perspektywy historii niewielu z nas zrobi coś spektakularnego, o czym będą mówić pokolenia. Każdy jednak w dziejach świata jest małym ogniwem, który ma wpływ na świat. A patrząc z dzisiejszej perspektywy bez Ciebie świat nie wyglądałby tak samo, kogoś by w nim brakowało. Bardzo szybko niestety odbieramy sobie wartość, znaczenie, rolę jaką pełnimy. Często sami wprowadzamy się w kozi róg. W Ruchu Światło-Życie i nie tylko znana jest taka piosenka, w której znajdują się słowa: „Dobrze, że jesteś”. Wracajmy do tych słów. Bądźmy zwiastunami nadziei, gdy będziemy do innych mówić te słowa: „Dobrze, że jesteś”.
W poprzedniej parafii w Cieszynie Mnisztwie, gdzie posługiwałem robiliśmy Festyn wraz z koncertem ewangelizacyjnym. W ramach koncertu rozdawaliśmy zakładki do książek z napisem: „Bóg Cię kocha!”. Zakładki zostały własnoręcznie zrobione przez parafianki. Cieszyły się dużą popularnością. Wiele razy spotykając się po latach czy rozmawiając przez telefon słyszałem te słowa: „Bóg Cię kocha!”. Dobre słowo, które ma dużą moc.
W pierwszym wprowadzeniu przywołałem słowa Hraba Maura biskupa Moguncji z XI wieku: „głód Słowa Bożego motywuje nas do poznania samej księgi”. Ufam, że Księga Rut zaspokoiła wasz głód i wzbudziła apetyt na więcej. Zachęcam do systematycznego czytania Pisma świętego według metody lectio divina. Czytając, słuchamy samego Boga, tego który stworzył cały wszechświat i się nim opiekuje. Skoro mówi do mnie, to Mu na mnie zależy, to znaczy kocha mnie. Życzę Ci, abyś dzięki słowo Bożemu odkrywał, że jesteś przez Boga prowadzony.
ks. Sebastian Fajfer
Więcej informacji o Lectio divina: "Życie w rytmie słowa. Praktyka lectio divina" - ks. Krzysztof Wons SDS.
Bóg, który działa [Rt 4, 13-17] (10.05.2021)
(nagranie).
Bóg, który działa
Pod koniec III wieku w Kościele rozpoczął się ruch, który stał się początkiem życia zakonnego. Pierwszym mnichem był św. Antoni z Egiptu, który pozostawił swoje dotychczasowe życie i udał się na pustynie. Za jego przykładem udali się następni, opuszczali miasta, aby poświęcić się tylko i wyłącznie poszukiwaniu kontaktu z Bogiem. Ważną role w tym odgrywało Pismo Święte, którego ojcowie uczyli się fragmentami na pamięć. Święty Atanazy z Aleksandrii, który zostawił nam żywot św. Antoniego, tak opisuje ten fenomen: „Pustynia stała się miastem”. Pustynię nie należy w tym przypadku rozumieć w sensie geograficznym, ale chodzi o miejsce niezamieszkałe, puste. Do naszych czasów przetrwały teksty, które mówią nam o sposobie życia ojców pustyni. Pisma te nazywamy apoftygmaty. W jednym z nich możemy odnaleźć ciekawą wskazówkę, trzy kroki, które pozwolą mi się przygotować do czytania słowa Bożego i zobaczyć, że słowo Boże działa, sprawdza się w życiu: „ucieknij, zamilknij i odnajduj pokój”. Tak komentuje te słowa ks. Krzysztof Wons w książce „Jak żyć Słowem Bożym na co dzień?”: „Jeśli zaofiarujemy sobie czas na spotkanie ze Słowem, jeśli będziemy mieli odwagę codziennie odchodzić od naszych zajęć i jeśli będziemy podejmowali wysiłek wyciszenia, zauważymy, że powoli pojawiać się w nas będzie pokój, za którym zawsze tęsknimy. Pojawi się w nas pragnienie i oczekiwanie na Słowo, które będzie zmieniało się w coraz większe pragnienie Słowa. I wtedy jesteśmy zdolni przyjąć Słowo, dopiero wtedy”. Ucieknij, zamilknij, odnajduj pokój.Przejdźmy do tekstu:
Booz poślubił więc Rut, która stała się jego żoną. Gdy spał z nią, Pan sprawił, że poczęła i urodziła syna. Kobiety zaś mówiły do Noemi: «Błogosławiony Pan, który nie pozwolił dziś, aby ci zabrakło krewnego z prawem wykupu. Jego imię będzie wspomniane w Izraelu. Będzie on twoją pociechą i będzie troszczył się o ciebie w starości. Zrodziła go dla ciebie twoja synowa, która cię kocha. Ona znaczy dla ciebie więcej niż siedmiu synów». Wzięła więc Noemi niemowlę, położyła je na swoim łonie i stała się jego niańką.Sąsiadki nadały mu imię. Mówiły: «Narodził się syn dla Noemi», dlatego nazwały go Obed. On był ojcem Jessego, ojca Dawida. (Rt 4, 13-17).
Miłość bezinteresowna kierowała Boozem, gdy załatwiał sprawy małżeństwa z Rut. Nie zyski, ale miłość do kobiety, w której się zakochał jest przyczyna całego zamieszania w bramie w Betlejem. Świadkowie tego zdarzenia błogosławią Rut, życząc jej, żeby była jak Lea i Rachela. Z ostatniego spotkania dowiedzieliśmy się, że te kobiety były żonami Jakuba, któremu Bóg zmienił imię na Izrael. Lea i Rachela dały Izraelowi dwunastu synów, stąd dwanaście pokoleń Izraela, początek narodu żydowskiego. W tych życzeniach zawarte jest również proroctwo, które wiemy teraz, że się spełniło. Tak jak Lea i Rachela stały się matkami założycielkami, tak Rut stanie się matką, której dziecko wpisze się w rodowód Mesjasza, który przyjdzie na świat w Betlejem.
Bóg jest bardzo konkretny. Widzimy, jak działa w życiu Rut i Booza. Zaraz po zaślubinach Rut urodziła syna. Pamiętamy, że Rut jest wdową, po dziesięciu latach małżeństwa. Przez ten czas nie doczekała się upragnionego potomstwa. Trudno mi, mężczyźnie opisać, co czuła wtedy Rut, co czuje kobieta, która nie może cieszyć się narodzinami swojego dziecka. Mogę tylko powiedzieć, że to było trudne doświadczenie dla naszej bohaterki. Dla Rut urodzenia syna jest powodem wielkiej radości. Spełnieniem oczekiwań i pozbycie się wszelkich niepewności. Autor Księgi podkreśla, że Bóg przyczynił się do narodzin dziecka – Pan sprawił. Jest to ważny przypomnienie dla nas ludzi żyjących w XXI wieku. Postęp, możliwości sprawiają, że często skupiamy się tylko na swoich siłach, zdolnościach, przypisując sobie cały sukces. Zapominamy w tym wszystkim o Bogu. Zachowujemy się jak mężczyzna, który przywiózł węgiel. Przyjechał wozem do miasteczka i krzyczy, że przywiózł węgiel. Na co koń się odwraca i mówi: „Tak. Tyś przywiózł …”. A jak nam nie wyjdzie, nie uda się, nie osiągniemy zamierzonego celu, to Boga obwiniamy za wszystko. Potrzeba nam takiej zdolności dostrzegania działania Boga. Potrzeba pokory, aby nie dojść do przekonania, że bez Boga damy sobie radę.
Zachęcam do oglądnięcia zabawnej i zarazem mądrej włoskiej komedii pt: „Jak Bóg da”. Tomasso, ceniony chirurg i zatwardziały ateista dowiaduje się, że jego syn pragnie zostać księdzem. Załamany chirurg wynajmuje detektywa, który ma zebrać dowody na to, że charyzmatyczny ksiądz, którego spotkał syn jest zwykłym oszustem. W tym celu udaje nawet potrzebującego katolika. Gdy zostaje zdemaskowany przez księdza, zobowiązuje się do pomocy księdzu w odnowieniu kościoła. W tym czasie zaprzyjaźnia się z księdzem. Pewnego dnia udają się w szczególne miejsce dla księdza. Wywiązuje się rozmowa na temat Boga. Ksiądz w dość oryginalny sposób udowadnia istnienie Boga. Używa do tego między innymi przykładu gruszki wiszącej na drzewie, która spadnie nie dlatego, że jest grawitacja, ale że Bóg tak chciał. Bóg, który działa – Pan sprawił.
Do zobaczenia działania Boga potrzebne jest nam zaangażowane serce. Młody Jeremiasz podpowiada takie słowa: „Jeśli będziecie Mnie szukać, znajdziecie Mnie. Jeśli całym sercem będziecie szukać mojej woli, dam wam się znaleźć” (Jr 29, 13). Potrzeba zaangażować serce. Oczywiście, że nie jest to łatwe. Co nam przeszkadza? Grzech. Święty Tomasz powiedział, że grzech to odwrócenie się od Boga. Najprostsza definicja grzechu. Jak się odwrócisz, to Boga masz za plecami, nie widzisz Go i idziesz w swoją stronę. Dlatego Pismo święte mówi: „Szczęśliwi, którzy mają czyste serce, ponieważ oni będą oglądać Boga” (Mt 5, 8). Grzech, najmniejsza skaza przeszkadzają nam w oglądaniu Boga, dostrzeganiu Jego obecności.
Wielka radość zapanowała w Betlejem po narodzinach syna Booza i Rut. Kobiety w całym tym zdarzeniu zauważają działanie Boga. Mało tego, błogosławią Go, czyli uwielbiają i Jemu dziękują za to, że okazał się Goelem – Najbliższym Krewnym, Obrońcą, Wybawicielem dla Noemi. Takiego też Boga doświadcza w swoim życiu Rut Moabitka, która była poganką. Rut dla mieszkańców Betlejem nie jest już obca. Najpierw została zaliczona do doborowego towarzystwa kobiet Izraela. Teraz kobiety podkreślają, że Rut dla Noemi znaczy więcej niż siedmiu synów. Noemi miała tylko dwóch synów, a teraz okazuję się, że synowa jest więcej warta. Liczba siedem w Biblii to liczba doskonała. Rut jest o wiele cenniejsza dla Noemi niż jej synowie. Niesamowite wyróżnienie w tamtych czasach i w tamtej kulturze. Kolejny już raz widzimy, jak dobre są relacje pomiędzy Noemi i Rut. Co ciekawe, te dobre relacje widać z zewnątrz, skoro dostrzegają to mieszkańcy Betlejem.
Po narodzinach Noemi bierze dziecko na wychowanie. I z tym związany jest gest położenia dziecka na łonie Noemi. O co chodzi w tym symbolicznym geście? Niektórzy egzegeci widzą tu obrzęd adopcyjny. Większość jednak zauważa, że chodzi po prostu o wychowanie przez babcie swojego wnuka. Wydaje się to dziwne, dlaczego Rut nie zajmuje się swoim dzieckiem? Może to związane jest z sytuacją, która ma miejsce dzisiaj, gdzie babcie dziadkowie pomagają swoim dzieciom w wychowaniu wnuków. Bez instytucji dziadka i babci ciężko jest połączyć pracę, żłobek, przedszkole, szkołę. Szczęśliwi rodzice, którzy mają do pomocy niezawodnych dziadków i babcie. Wnuk dla Noemi jest również spełnieniem szczęścia, zapewnieniem opieki na przyszłość. Pamiętamy jaki jest los bezdzietnej wdowy.
Ciekawą rzeczą jest fakt, że sąsiadki wybrały imię dla dziecka. W tradycji żydowskiej to matka nadawała imię dla swojego dziecka, rzadko czynił to ojciec. Z małżeństwa lewirackiego dziecko, które przyszło na świat przyjmowało imię po zmarłym mężu z pierwszego małżeństwa. Pamiętamy jakie było zamieszanie przy wyborze imienia dla Jana Chrzciciela. Elżbieta wybrała imię Jan. Imię to nie spodobało się krewnym, sąsiadom. Pytają Zachariasza, który potwierdza decyzję swojej żony. Widać na tym przykładzie, że krewni, sąsiedzi mieli jakiś wpływa na wybór imienia. Może w naszej sytuacji zaproponowali imię, które się spodobało i zostało przyjęte. Dziecko otrzymało imię Obed, które oznacza, ten który służy Panu. Z dalszej części tekstu dowiadujemy się, że Obed będzie dziadkiem Dawida i przez to wchodzi w rodowód Jezusa Chrystusa. Zatem Obed, ten który służy Panu zapowiada przyjście innego Sługi, o którym mówi prorok Izajasz: „Oto mój sługa, którego wspieram, mój wybrany, którego sobie upodobałem. Zesłałem na niego mojego ducha, a on zaniesie narodom sprawiedliwość” (Iz 42, 1). Za około tysiąc lat w Betlejem Maryja Służebnica Pańska urodzi Jezusa Chrystusa, który z miłości służy człowiekowi. Biblista ks. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu, który można posłuchać przez internet zauważa ciekawą intuicje kobiet. Skoro to dziecko dał Boga, to należy go Jemu oddać. Imię Obed w jakiś sposób wyraża życzenie niech służy Bogu. Piękna świadomość oddać Bogu, to co od Niego otrzymałem. Wiele jest takich historii, być może niektórzy z Was w nich uczestniczyli. Długo oczekiwane, upragnione narodziny dziecka, a przecież w ogóle miało go nie być albo miało urodzić się chore, choroba dziecka, która zmierzała do śmierci. Takie wydarzenia i podobne do nich powodują, że rodzice uświadamiają sobie jeszcze bardziej, że dziecko jest darem Boga i w prywatnej modlitwie poświęcają go i oddają Bogu. Świadomość daru jaki otrzymałem.
Jesteś darem samego Boga. Życzę Ci, abyś doświadczył mocy słowa Bożego.
ks. Sebastian Fajfer
Więcej informacji o Lectio divina: "Życie w rytmie słowa. Praktyka lectio divina" - ks. Krzysztof Wons SDS.
Bezinteresowna miłość [Rt 4, 1-12] (19.04.2021)
(nagranie).
Bezinteresowna miłość
Podstawą dojrzałej więzi z Bogiem jest Jego słuchanie. I tak jak uczyliśmy się mówić, tak potrzeba nam uczyć się słuchać. Budowa naszego ciała nam o tym przypomina, zostaliśmy wyposażeni w dwoje uszu i tylko w jedne usta. To jest nam bardzo potrzebne w relacjach z Bogiem i z drugim człowiekiem. W obu przypadkach często stosujemy monolog nie słuchając drugiej strony, skupiając się na sobie. Ksiądz Krzysztof Grzywocz niestety już nie żyjący, rekolekcjonista, kierownik duchowy zauważa, że „słuchanie jest z jednym wyrazów miłości”. W książce „Sztuka słuchania”, która jest zapisem sesji wygłoszonej w Centrum Formacji Duchowej u Salwatorianów w Krakowie tak opisuje ten proces: „Słuchanie jest szeptem miłości, wzajemnym przenikaniem osób, wyrazem pragnienia serdecznej i czułej więzi. Kocham, więc chcę cię wysłuchać. (...) Jak ktoś słucha, tak też i kocha”.Przejdźmy do tekstu:
Booz tymczasem wszedł do miasta i usiadł w bramie. Wtedy właśnie przechodził tamtędy krewny, o którym mówił Booz. Krzyknął więc do niego: „Człowieku, zbliż się i usiądź tutaj!”. Tamten podszedł i usiadł. Wtedy Booz przyprowadził dziesięciu mężczyzn ze starszyzny miasta i powiedział do nich: „Usiądźcie tutaj”. Usiedli więc, a on zwrócił się do krewnego: „Noemi, która wróciła z ziemi Moabu, zamierza sprzedać pole, które należało do naszego brata Elimeleka. Pomyślałem sobie, że należy cię o tym powiadomić wobec siedzących tutaj i wobec starszych mojego narodu, i powiedzieć ci, abyś je kupił. Jeśli więc chcesz nabyć to pole jako krewny, kupuj. Jeśli jednak nie chcesz go wykupić, powiedz mi, abym o tym wiedział. Bo przed tobą nie ma nikogo, kto miałby prawo je wykupić jako krewny, a po tobie jestem ja”. On odpowiedział: „Wykupię je jako krewny”. Wówczas Booz dodał: „W dniu, kiedy wykupisz pole od Noemi, weźmiesz również i Moabitkę Rut, żonę zmarłego, aby jego imię utrwalić na jego dziedzictwie”. Na to krewny odpowiedział: „Niestety, nie mogę wypełnić prawa wykupu, nie ponosząc szkody na moim majątku. Wypełnij, proszę, jako krewny moje prawo wykupu, gdyż ja nie mogę go wypełnić”.A był swego czasu w Izraelu zwyczaj co do prawa wykupu i zamiany. Polegał on na tym, że aby potwierdzić dane słowo, człowiek zdejmował swój sandał i przekazywał go drugiej stronie. Taki zwyczaj obowiązywał w Izraelu. Krewny powiedział więc do Booza: „Odkup je sobie” i zdjął swój sandał. Wtedy Booz powiedział do starszyzny i do całego ludu: „Jesteście dziś świadkami, że nabyłem od Noemi wszystko, co należało do Elimeleka, oraz wszystko, co należało do Kiliona i Machlona. Wziąłem także sobie za żonę Moabitkę Rut, żonę Machlona, aby utrwalić imię zmarłego na jego dziedzictwie, aby pamięć o nim nie zaginęła wśród jego braci i rodaków. Wy dziś jesteście tego świadkami”.
A cały lud zebrany w bramie oraz starszyzna potwierdzili: „Jesteśmy świadkami! Niech Pan uczyni kobietę, która wejdzie do twego domu, podobną do Racheli i Lei. One obie zbudowały dom Izraela. Bądź bogaty w Efrata i stań się sławny w Betlejem. A twój ród – dzięki potomstwu, które da tobie Pan z tej młodej kobiety – niech stanie się jak ród Peresa, którego Tamar zrodziła Judzie” (Rt 4, 1-12).
Dobre rady się sprawdzają, bo są dobre i są od osób, którym zależy na nas. Niby oczywiste, ale najbardziej oczywiste rzeczy nam umykają. Booz bierze sprawy w swoje ręce. Dobrze jest widzieć mężczyznę w akcji, a gdy jeszcze dołożymy do tego odpowiednią motywację możemy być pewni załatwienia sprawy. Nasz bohater łapie krewnego w bramie miejskiej, aby tam wyjaśnić sprawę nabycia ziemi i poślubienia Rut. W obu tych sprawach Booz nie ma pierwszeństwa. Nabycie ziemi wynika z prawa wykupu (wraca tutaj termin: goel – najbliższy krewny, wybawiciel), natomiast poślubienie Rut z prawa lewiratu. Oba te prawa w tej sytuacji się splatają. Brama miejska w tamtych czasach służyła do rozstrzygania sporów prawnych. Świadkami tych wydarzeń byli starsi, którzy potwierdzali zawarte rozstrzygnięcia pomiędzy stronami. Z wcześniejszych spotkań, o prawie lewiratu dowiedzieliśmy się, że brat, a jeśli nie ma brat to najbliższy krewny miał obowiązek poślubić bezdzietną wdowę po zmarłym bracie. Dziś dowiemy się jak sam proces wyglądał i jakie zobowiązania wynikały z małżeństwa lewirackiego. Pomocą dla mnie jest tekst ks. Pawła Stępienia, który w artykule Prawo lewiratu, wyjaśnia na czym polegało to prawo.
Prawo lewiratu brało pod obronę przede wszystkim wdowy, które nie mając dzieci były pozbawione środków do życia. Szwagier poślubiając żonę zmarłego brata, czerpał zysk z administrowania ziemią zmarłego brata do czasu narodzin potomka. A gdy kobieta, którą poślubił była bezpłodna, miał tylko zapewnić jej utrzymanie. Jednak mężczyzna, który decydował się na wypełnienie prawa lewiratu nie patrzył na korzyści materialne, lecz podejmował zobowiązanie wielkodusznie. Syn, który urodzi się z małżeństwa lewirackiego jest dziedzicem po zmarłym krewnym. Ponadto dziecko z takiego małżeństwa mogło uszczuplić dziedzictwo własnych dzieci mężczyzny. Ziemia, którą mężczyzna przejmuje po zmarłym, przynosi zyski, ale wymaga to dodatkowej pracy, zatrudnienia nowych osób. Dodatkowo ziemia przechodzi na przyszłego dziedzica, a praca na pozyskanej ziemi idzie na jego konto. Wobec tych zobowiązań mężczyźni nie zawsze decydowali się na małżeństwo po zmarłym krewnym. Przykładem może tu być sytuacja z Tamar, którą autor nie bez przyczyny przywołał, nawiązując do 38 rozdziału Księgi Rodzaju.
Tamar był żoną Era, który był synem Judy, a ten z kolei był synem Jakuba. Tego Jakuba, który przyjął imię Izrael i z Rachelą i Leą miał dwunastu synów, którzy stali się początkiem dwunastu pokoleń Izraela. Tak w największym skrócie, mam nadzieję, że się nie zgubiliście. Wróćmy do Tamar i Era. Tamar zostaje wdową. Juda zmusza swego syna Onana do wypełnienia prawa lewiratu. Onan unika poczęcia syna i w konsekwencji umiera. Juda obiecuje Tamar, że obowiązku szwagra dopełni najmłodszy syn Szela, ale gdy dorośnie. Co myślał Szela, który stracił już dwóch braci? Juda też miał obawy, nie chciał stracić trzeciego syna, dlatego nie chciał wypełnić obietnicy. Po jakimś czasie Judzie zmarła żona. Tamara domyślając się nieszczerych intencji teścia, postanawia przebrać się za prostytutkę i podstępem zbliżyć się do Judy. W ten sposób zostaje spełnione prawo lewiratu. Tamar rodzi syna Peresa, który będzie przodkiem króla Dawida. I takie historie możemy również znaleźć w Biblii.
Wróćmy do naszej historii jesteśmy w bramie miejskiej. Booz wobec krewnego i starszych przedstawia sprawę i pyta się krewnego, czy chce skorzystać z prawa wykupu ziemi. Krewny się zgadza, ale zaraz Booz dodaje, że jest to transakcja wiązana wraz z wykupioną ziemia należy poślubić Rut. Wobec takich warunków najbliższy krewny odmawia, argumentując, że zgoda na takie małżeństwo przyniesie szkodę jego majątkowi. Znakiem potwierdzającym zawarcie umowy jest sandał, który zdejmuje krewny i wręcza Boozowi. Sandał symbolizuje przekazanie ziemi, od tej pory Booz może chodzić po ziemi, która nabył na własność. W Księdze Rut, to wygląda bardzo grzecznie, ale już w Księdze Powtórzonego Prawa już tak nie jest. Kobieta, której odmówiono zrealizowania prawa lewiratu, wobec starszych i zgromadzonych ludzi zdejmuje sandał szwagrowi i spluwa mu w twarz. Upokarza w ten sposób mężczyznę, którego imię zostało dodatkowo zhańbione. Na koniec kobieta wypowiada słowa: „Tak należy traktować człowieka, który nie chce odbudować rodziny swojemu bratu” (Pwt 25, 9a). W symbolice sandała można jeszcze odkryć coś więcej i bardziej pozytywnego. Sandał to symbol kobiety, stopa to symbol mężczyzny. Gdy Rut przyszła w nocy do Booza, i odkryła sprytnie jego stopy z zamiarem, aby się zbudził, chciała również powiedzieć, że chce być „sandałem” dla jego „stopy”. Dlatego kobieta zdejmuje sandał z nogi mężczyzny i przez to chce powiedzieć, że odtąd nic nas nie łączy.
Widać jak na dłoni, że Boozem kieruje miłość bezinteresowna. Nie szuka w związku z ukochaną żadnych korzyści. Z reszta według prawa lewiratu i prawa wykupu na tym związku tylko traci, jego krewny nie skorzystał, gdyż nie było w tym żadnych korzyści. Podobnie i Rut z miłości bezinteresownej decyduje się na związek z ukochanym. Zna dobrze konsekwencje, dziecko, które urodzi, nie będzie jej dzieckiem, o czym przekonamy się na końcu księgi. Nasza bohaterka jest wierna miłości do męża, który nie żyje, wierna miłości do teściowej. Nie jest też tak, że Rut czuje się zobowiązana, a miłość do Booza jest konsekwencją jej postawy. Początkiem miłości bezinteresownej Rut do Booza jest zakochanie, które wzajemnie ich połączyło.
Bardzo potrzebujemy takiej konkretnej miłości bezinteresownej od drugiego człowieka, szczególnie jest ona niezbędna w małżeństwie. Nie chcemy miłości „jeżeli” – na którą musimy sobie zasłużyć, nie chcemy miłości „ponieważ” – gdzie jesteśmy kochani ze względu na to kim jesteśmy, albo, co zrobiliśmy. Zdaję sobie sprawę, że miłość „jeżeli” i miłość „ponieważ” mogą być i są pewnymi etapami dochodzenia do miłości „pomimo” – miłości bezinteresownej, która nie stawia warunków („jeżeli) i nie ma oczekiwań („ponieważ). Przykładem miłości bezinteresownej w małżeństwie są święci małżonkowie Zelia i Ludwik Martin. Pobrali się 13 lipca 1858 roku po trzymiesięcznej znajomości. W swoim życiu Boga postawili na pierwszym miejscu. Codziennie o 5.30 uczestniczyli we Mszy świętej, w niedziele sklep jubilerski z zegarkami zawsze był zamknięty. Oboje wzajemnie się kochali. „Nasze uczucia były zawsze nastrojone na jeden ton” – pisze Zelia. Wzajemnie się wspierali i byli dla siebie oparciem. Mieli dziewięcioro dzieci, czworo z nich bardzo szybko odeszło do nieba. Pięć córek odpowiedziało na powołanie zakonne, najbardziej znaną jest św. Teresa od Dzieciątka Jezus. Życie rodzinne nie było pozbawione trudności i cierpienia choćby utrata dzieci. Zelia tak opisuje swój dzień: „Nie wiem, gdzie włożyć ręce. Jestem na nogach od 4.30 rano aż do jedenastej wieczorem”. Dawali swoim dzieciom przykład miłość, ofiary, poświęcenia. Uczyli też swoje dzieci miłości do drugiego człowieka przez konkretne czyny: pomoc bezdomnemu przez danie ciepłego posiłku, znalezienia mu miejsca w przytułku, odwiedziny samotnych chorych, umierających. Zelia tak opisuje swojego męża: „Jestem zawsze z nim szczęśliwa; on jest tego przyczyną, że życie moje jest bardzo miłe. Mąż mój – to święty człowiek. Życzyłabym wszystkim kobietom takich mężów”. Arcybiskup Grzegorz Ryś w książce Rut Moabitka przytacza ciekawą duchową interpretację św. Grzegorza Wielkiego, który odnosi prawo lewiratu do relacji Chrystus – Kościół, Oblubieniec – Oblubienica.
„Kto jest wdową po zmarłym krewnym? Kościół. Kościół przychodzi do ciebie w imieniu Jezusa Chrystusa. Tego, który umarł. Oblubieniec Kościoła, Mąż – umarł. Wdowa przychodzi do ciebie i mówi: «Wzbudź potomstwo twojemu Bratu, twojemu Krewnemu». Wejdź w to miejsce Jezusa Chrystusa i dawaj życie w Kościele. A jeśli ktoś powie: «Nie mam ochoty», to wtedy niewiasta – Kościół pluje mu w twarz. Patrz, czego chce od ciebie Kościół, który jest w jakimś sensie wdową po Chrystusie – powierzona tobie, żebyś się nią zaopiekował, żebyś się o nią zatroszczył. Popatrz jakie ma potrzeby. A jeśli powiesz: «Nie będę ich realizował, bo by mnie to kosztowało, bo stałbym się przez to biedniejszy, uboższy, bo bym na tym stracił» - to Kościół pluje ci w twarz i mówi: «Nic nie rozumiesz. Co z ciebie za człowiek, skoro cię nie stać na miłość, która kosztuje, która jest także kosztem ciebie»”.
Święty Grzegorz Wielki, papież w pierwszej części w oryginalny sposób zachęca do kapłaństwa. Kapłan zastępuje Chrystusa tu na ziemi i przez swoją posługę, udzielanie sakramentów daje życie Kościołowi. Autor idzie dalej nie chce, abyś się szybko wykręcił, że ten tekst ciebie nie dotyczy. Pragnie, abyś popatrz jaka jest twoja miłość do Kościoła? Zachęcam Ciebie, abyś zauważył w jakich przestrzeniach Kościoła możesz się bardziej zaangażować. Można tu wymienić przykładowo: modlitwę za Kościół, kapłanów, misjonarzy, o powołania kapłańskie, do życia konsekrowanego; świadectwo, dobre słowo o Kościele, tak dzisiaj potrzebne; włączenie się w Liturgię Słowa; pomoc przy pracach wykonywanych w kościele, wokół kościoła; wsparcie materialne na utrzymanie kościoła, akcje charytatywne. Argumentacja odnośnie powołań kapłańskich i zaangażowania w życie Kościoła wynika z założenia, że jesteśmy w Kościele - Oblubienicy i mamy relacje z Chrystusem – Oblubieńcem. A gdy jest miłość, to miłość rodzi miłość, poświęcenie, oddanie, zaangażowanie.
Życzę Ci, abyś słuchał z miłością Boga.
ks. Sebastian Fajfer
Więcej informacji o Lectio divina: "Życie w rytmie słowa. Praktyka lectio divina" - ks. Krzysztof Wons SDS.
Dobra rada [Rt 3, 16-18] (01.03.2021)
(zapis transmisji).
Dobra rada
W adhortacji Verbum Domini o Słowie Bożym w życiu i misji Kościoła papież Benedykt XVI zostawił nam takie słowa: „W historii zbawienia nie ma bowiem rozdziału między tym, co Bóg mówi, i tym, czego dokonuje; Jego słowo jest żywe i skuteczne (por. Hbr 4, 12), na co zresztą wskazuje znaczenie hebrajskiego wyrażenia dabar (VD 53).Wyrażenie: dabar w języku hebrajskim oznacza słowo. Dla Hebrajczyka słowo jest czymś więcej niż ustnym wyrazem myśli. Słowo jest jakby przedłużeniem działania człowieka. Za słowem idzie konkretny czyn, tu nie ma miejsca na puste słowa, na słowa bez pokrycia. Słowo Boga ma oczywiście największą moc sprawczą. Jest ono przedłużeniem samego Boga. Łatwiej jest nam teraz zrozumieć, że słowo Boże jest żywe i skuteczne, że ma na celu zmienić rzeczywistość. Słowo Boże ujawnia działanie samego Boga. Dobrze to oddają słowa proroka Izajasza: „Bo deszcz i śnieg spadają z nieba nie po to, by tam wrócić, lecz aby nawodnić ziemię, użyźnić ją i zapewnić urodzaj, aby mogła dać nasienie siewcy i dostarczyć chleb spożywającemu. Tak samo jest z moim słowem. Wychodzi ono z ust moich, nie po to, by wrócić do Mnie bezowocnie, lecz aby wypełnić moją wolę i spełnić to, z czym je posłałem” (Iz 55, 10-11). Słowo Boże jest żywe i skuteczne. Bóg pragnie, aby słowo Boże wydawało konkretne owoce. Pragnie i dzisiaj zmieniać nasze serca.
Z taką nadzieją przejdźmy do tekstu na dziś:
Gdy wróciła do teściowej, ta zapytała ją: „Co u ciebie, moja córko?”. Rut opowiedziała jej o wszystkim, co ten człowiek dla niej zrobił. Zakończyła słowami: „Dał mi te sześć miar jęczmienia i powiedział: «Nie możesz wrócić z pustymi rękami do swojej teściowej»”. Wtedy Noemi powiedziała: „Bądź spokojna, moja córko, aż dowiesz się, co będzie dalej, gdyż ten człowiek nie spocznie dzisiaj, dopóki nie załatwi tej sprawy” (Rt 3, 16-18).Rut wraca do domu zaniepokojona. Wszystko szło idealnie według planu Noemi i według pragnienia jej serca. Jednak na drodze szczęścia dwoje zakochanych stoi bliższy krewny Elimeleka, który ma pierwszeństwo do ręki naszej krewnej. To jest ciekawe, że Booz już to sprawdził. Potwierdza to tylko fakt, że myśli poważnie o małżeństwie z Rut. Na szczęście Rut ma Noemi, która jej towarzyszy, jest przy niej, co jest bardzo ważne. Wystarczy być, niewiele trzeba mówić.
Pamiętam za czasów kleryckich chodziliśmy do hospicjum św. Łazarza w Krakowie. Bardzo dobre, ale i zarazem trudne doświadczenie. Nie wiedzieliśmy, co mówić, jak się zachować. Wynikało to stąd, że gdy byliśmy u jednej osoby, na następny raz, gdy przyszliśmy już tej osoby nie było. Wraz z kolegą odważyliśmy się zapytać chorą osobę: o czym rozmawiać z chorymi w hospicjum? O wszystkim, co tam w seminarium? – odpowiedziała z uśmiechem osoba, zaraz jednak dodała, że najważniejsza jest obecność.
Wzajemna obecność, towarzyszenie rodzą dobre relacje pomiędzy kobietami pomagają otworzyć Rut serce, powiedzieć, co ją trapi, co rodzi niepewność. Noemi, kobieta, która zna życie wobec całej sytuacji uspakaja Rut i prosi, aby zachowała cierpliwość. Dobra rada Noemi wypływa z faktu przyniesienia przez Rut jęczmienia, co jest faktem potwierdzenia intencji Booza.
Warto pamiętać o budowaniu takich relacji z bliskimi, w których mogę powiedzieć o wszystkim. Nie jest to łatwe, ale nam bardzo potrzebne. Troska o przyjaźń, dobre relacje w domu. Tworzenie przestrzeni, w której jesteśmy wysłuchani, czujemy się bezpieczni, bez obaw możemy otworzyć swoje serce i powiedzieć o tym, co się w nim kryje.
Warto jeszcze, w tym miejscu docenić rady rodziców, starszych i innych ludzi. Życie daje nam tyle przykładów, w których spotykamy ludzi, którzy nam dobrze radzą, uspakajają, motywują, dodają nadziei, wskazują właściwy kierunek. Dobrze to widać na przykładzie relacji rodzic dziecko. Młody człowiek, który jest „w gorącej wodzie kąpany”, nie raz „pozjadał już wszystkie rozumy” ma mimo wszystko w rodzicach dobrego doradcę. To rodzice wobec emocji: huraoptymizmu bądź w drugą stronę katastrofizmu, obiektywnie oceniają sytuację i znajduję z niej wyjście. W czasie modlitwy bądźmy wdzięczni za tych ludzi, którzy nam dobrze radzą.
Dobre rady daje nam sam Bóg. Możemy je znaleźć w Piśmie Świętym. Kolejny argument za czytaniem słowa Bożego. Papież Franciszek ogłosił św. Józefa patronem obecnego rok liturgicznego. Święty jest dobrym przykładem osoby, która słucha rad Boga i stosuje je w życiu. Opiekun Jezusa, gdy dowiedział się, że jego małżonka Maryja spodziewa się dziecka postanawia ją opuścić. Pomimo tej decyzji miał dużo wątpliwości, dużo pytań, nie rozumiał całej sytuacji. Jak to możliwe, że kobieta, którą kochał i która zapewniała o miłości nagle wraca od krewnej Elżbiety z dzieckiem? Maryja tłumaczy Józefowi, że go nie zdradziła. Trudno było przyjąć mężowie takie wytłumaczenie żony. Wszystkie planu, marzenia i nadzieje rozsypały się jak domek z kart. W takiej konkretnej sytuacji przychodzi Bóg przez anioła z dobrą radą: „Józefie, synu Dawida, nie bój się przyjąć twojej żony Maryi, gdyż to, co się w Niej poczęło, pochodzi z Ducha Świętego” (Mt 1, 20). Bóg daje nam dobre rady, trzeba tylko być blisko, żeby dobrze usłyszeć.
Booz jest obrazem Boga. Neomi uspokaja Rut słowami: „Bądź spokojna, moja córko, aż dowiesz się, co będzie dalej, gdyż ten człowiek nie spocznie dzisiaj, dopóki nie załatwi tej sprawy”. Bóg działa dzisiaj nie jutro, pojutrze. Bóg jest niezmordowany, nie męczy się naszymi sprawami, bierze na siebie bez żadnych wyrzutów, wypominania. Bóg działa dzisiaj. Ważne, abyśmy do tego dzisiaj się dostosowali, nie przegapili tego momentu, złapali Boga za nogi.
Na początku tego roku usłyszeliśmy o Szerpach, którzy dokonali pierwszego w historii zimowego wejścia na K2. Był to ostatni nie zdobyty zimą ośmiotysięcznik. Szerpowie to lud zamieszkujący Himalaje w Nepalu, Indiach. Dzięki środowisku, w którym żyją w naturalny sposób są przygotowani do chodzenia po wysokich górach. Zawsze byli w cieniu, pomagając innym w zdobywaniu największych szczytów, pełniąc funkcję przewodników, tragarzy. 16 stycznia 2021 roku zdobyli K2, wykorzystali idealną pogodę, która w Himalajach zimą zdarza się bardzo rzadko. Szerpowie dokonali czegoś, co wydawało się niemożliwe. Historia niewiarygodna, która nagrodziła ludzi będących zawsze na drugim planie. Bóg działa dzisiaj wykorzystujmy te liczne okazje działania łaski, wykorzystujmy okno pogodowe w zdobywaniu nieba.
W życiu duchowym ważne jest dzisiaj: tu i teraz. Pan Wiesław uczestnik Męskiego Kręgu Biblijnego na ostatnim spotkaniu zwrócił uwagę, że na modlitwie za bardzo koncentrujemy się na przyszłości: zastanawiając się jak to będzie, albo marzymy jakby to było, lub na przeszłości: rozpamiętując złe momenty z życia, albo wspominając dobre momenty. Patrząc na przyszłość i przeszłości możemy przegapić Boga, który działa dzisiaj. Z entuzjazmem słuchamy zapewnienia Noemi, że Booz „nie spocznie dzisiaj, dopóki nie załatwi tej sprawy”. Co załatwi, jak rozwiąże problem z tym, że nie jest pierwszy w kolejce po rękę Rut jeszcze nie wiemy. Piękny jest widok mężczyzny, który działa, robi, realizuje swoje powołanie, pasje. Gdy mężczyzna nic nie robi, to aż ciśnie się na usta: „weź się chłopie do roboty”. Mężczyzna jest zadaniowcem, wykonuje konkretną robotę, nie raz się nie domyśli, nie zaskoczy, taki już jego urok, ale, gdy jest odpowiednio zmotywowany dąży do zrealizowania wytyczonego celu. Booz pragnie poślubić ukochaną kobietę, jakie podejmie kroki dowiemy się w następnym spotkaniu.
Życzę Ci, abyś dziś usłyszał dobrą radę od samego Boga.
ks. Sebastian Fajfer
Więcej informacji o Lectio divina: "Życie w rytmie słowa. Praktyka lectio divina" - ks. Krzysztof Wons SDS.
Wyznanie miłości [Rt 3, 6-15] (01.02.2021)
(Zapis transmisji).
Wyznanie miłości
W tradycji rabinistycznej występuje takie przekonanie, że Mojżesz na górze Synaj otrzymał Torę przez pocałunek Boga. Myśl ta jest zaczerpnięta z komentarza do Pieśni nad pieśniami, poematu o miłości pomiędzy kobietą i mężczyzną. Zarówno tradycja hebrajska jak i chrześcijańska w sposób alegoryczny czyta utwór jako obraz miłości Boga do człowieka, miłości Oblubieńca – Chrystusa do Oblubienicy - Kościoła. Miłość kobiety i mężczyzny jest najlepszym obrazem do pokazania relacji, jaka może być pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Już w pierwszych słowach Księgi jest wyrażona szczera tęsknota kobiety, która pragnie pocałunku ukochanego: „Pocałuj mnie! Niech mnie całują twe usta” (Pnp 1, 2a).Słowo Boże zapisane na kartach Pisma Świętego jest znakiem miłości Boga do człowieka. Można powiedzieć w wymiarze duchowym, że słowo Boże jest pocałunkiem samego Boga. Powoli wchodzimy na taki poziom relacji ze słowem Bozym, relacji osobistej, bardzo intymnej, że za słowem Bożym odkrywamy Oblubieńca. Każde nasze odkrycie Chrystusa za Słowem jest nagrodzone pocałunkiem. Potwierdzeniem moich słów są rozpromienione wasze twarze po każdym Lectio divina. Naszą odpowiedzią na miłość Boga powinno być jeszcze większe umiłowanie słowa Bożego.
Przejdźmy do tekstu na dziś:
[Rt 3, 6-15]
Zeszła więc na klepisko i zrobiła wszystko, co poleciła jej teściowa. Booz tymczasem jadł i pił, a potem w dobrym nastroju ułożył się do snu przy stosie jęczmienia. Wtedy Rut podeszła po cichu, odkryła jego nogi i położyła się.
Gdy w środku nocy Booz obudził się, drżąc z zimna, rozejrzał się i zobaczył przy swoich nogach leżącą kobietę. Zapytał: „Kim jesteś?”. Odpowiedziała: „Jestem Rut, twoja służebnica. Okryj mnie, swoją służebnicę, brzegiem płaszcza, ponieważ jesteś wykupicielem”. Na to Booz rzekł: „Błogosławiona bądź przez Pana, moja córko! Za drugim razem okazałaś swoją miłość bardziej niż za pierwszym. Nie szukałaś młodych mężczyzn, czy to biednych, czy bogatych. Teraz więc nie bój się moja córko! Uczynię dla ciebie wszystko, co powiedziałaś, gdyż każdy w mieście wie, że jesteś dzielną kobietą. Chociaż rzeczywiście mam względem ciebie prawo wykupu, to jednak masz krewnego jeszcze bliższego ode mnie. Tymczasem pozostań tu przez noc, a rankiem, jeśli on zechce ciebie wykupić – to dobrze, lecz jeśli nie zechce cię wykupić, to – na życie Pana – ja będę twoim wykupicielem. Śpij do rana!”.
Spała więc u jego nóg aż do świtu. Wstała jednak wcześnie, zanim człowiek jest w stanie rozpoznać drugiego, bo mówił Booz: „Nikt nie powinien wiedzieć, że kobieta przyszła do mnie na klepisko”. Powiedział jeszcze: „Daj płaszcz, którym jesteś okryta i trzymaj go mocno”. A gdy trzymała, odmierzył jej sześć miar jęczmienia i pomógł zarzucić to na plecy. Wtedy wróciła do miasta (Rt 3, 6-15).
Noemi ma konkretny plan chce dopomóc szczęściu dwoje ludzi. W tym celu chce wykorzystać możliwości jakie daje prawo wykupu i lewiratu. Rut zgadza się na propozycję i przygotowuje się do spotkania, wydobywając jeszcze bardziej swoje piękno. Na pewno w jej decyzji pomogło uczucie jakim darzy Booza. Co jest potwierdzeniem słusznej intuicji Noemi. Czas realizacji planu idealny, wymarzony, wszystko zostało dopracowane. Jesteśmy po żniwach jęczmienia, czas radości po zebranych plonach, zwieńczony wspólnym biesiadowaniem. W takich okolicznościach pod osłona nocy przychodzi Rut. Odkrywa sprytnie nogi Booza i kładzie się obok nich. Nie kładzie się obok mężczyzny, bo nie jest jego żoną. Rut jest tak piękna, że gdy Booz z ziemna się budzi, nie rozpoznaje kobiety, w której się wcześniej zakochał. Łatwo sobie wyobrazić zmieszanie mężczyzny i jego zachwyt. Rut już wcześniej jemu zaimponowała wyglądem, a teraz okazała się jeszcze piękniejsza. Na pewno w tej scenie potwierdza się, że oboje są w sobie zakochani. Nie ma tutaj pożądania z obu stron. Rut nie przychodzi z intencją współżycia z ukochanym, złamania prawa Bożego, mimo, że jest cudzoziemką. Chce, aby Booz ja poślubił zgodnie z prawem, będąc dla niej goel – wykupicielem. Rut pragnie usłyszeć od ukochanego wyznania miłości. Mężczyzna przejmuje inicjatywę. Okrywa płaszczem ukochaną, co jest potwierdzeniem jego uczuć, potwierdzeniem obietnicy małżeństwa, wypełnienia prawa lewiratu.
Kolejny raz przekonujemy się, że dobro rodzi dobro, miłość rodzi miłość. Booz zwraca się do Rut: „Za drugim razem okazałaś swoją miłość bardziej niż za pierwszym”. Ten pierwszy raz, to okazanie miłość względem teściowej. Drugi, to wybór Booza, spośród innych młodszych mężczyzn. Rut jako piękna kobieta mogłaby wybrać każdego. A wybrała starszego mężczyznę. I nie ma tu nic z pozostawienia swojego szczęścia na rzecz szczęścia teściowej. Gdyż według prawa lewiratu Noemi żona Elimeleka, którego krewnym jest Booz zyskuje na tym układzie. Nie można też powiedzieć, że Noemi ma intencje ustawienia się w życiu przygotowując plan, który ma pomóc w miłości dwoje zakochanych. Na tyle szczere są relacje pomiędzy kobietami, wypróbowane przez trudne doświadczenia życia, że obie pragną szczęścia nawzajem dla siebie, co jest potwierdzeniem ich przyjaźni. Dobro rodzi dobro. Miłość rodzi miłość. Warto stosować taką zasadę w swoim życiu. Święta Matka Teresa z Kalkuty mówiła o sobie, że jest ołówkiem w ręku Boga, którym Bóg pisze jej dzieło. Czyniąc dobro mamy pewność, że idziemy właściwą drogą, stając się narzędziem w ręku Boga, który się nami opiekuje.
Możemy popatrzeć na ten fragment również w sensie duchowym. Z pomocą przychodzi nam benedyktynka Anna Maria Canopi, która zwraca uwagę na porę, w której Booz zauważył obecność Rut: „Północ to czas przybycia Oblubieńca; pamiętamy ewangeliczną przypowieść o dziesięciu pannach: «O północy rozległo się wołanie: Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!»” (Mt 25, 6). Idąc dalej za św. Ambrożym, możemy powiedzieć: „Sam Chrystus jest oblubieńcem, z którym łączy się węzłem małżeńskim ta oblubienica pochodząca z pogan, wcześniej uboga i głodna, a teraz bogata żniwem Chrystusa, gromadząca w głębi swego serca pąki kłosów z obfitych żniw i okruchy Słowa”.
Relacja pełna miłości pomiędzy Rut i Boozem jest dla nas obrazem naszej relacji z Jezusem Chrystusem. Chrystus jest Oblubieńcem, którego zapowiada Booz. My, którzy tworzymy Kościół jesteśmy Oblubienicą na wzór Rut. Z obrazem Oblubieńca i Oblubienicy nie współgra język polski, gdzie słowo: Kościół jest rodzaju męskiego. Jednak w języku greckim i łacińskim, skąd pochodzi słowo: Kościół występuje rodzaj żeński, podobnie w językach romańskich, a nawet w języku niemieckim. W katedrze Pelplinie w krużgankach znajduje się obraz „Zaślubiny Chrystusa z Kościołem” Andrzeja Stecha z XVII wieku. Obraz przedstawia obrzęd małżeństwa Jezusa Chrystusa z Kościołem, które błogosławi Bóg Ojciec. Kościół Oblubienica przedstawiony jest jako młoda kobieta. Nad nią unosi się Duch Święty, a obok niej stoi Matka Boża. Całej ceremonii towarzyszą aniołowie i święci.
Kibicujemy tym dwoje zakochanych, pragniemy ich szczęścia. Z Rut naszą krewną już zdążyliśmy się utożsamić i ją polubić. I właśnie ona wprowadza nas w intymną relację z Oblubieńcem – Jezusem Chrystusem. Ta relacja oparta jest na miłości. A z miłością związane jest: zaangażowanie, pasja, entuzjazm, pragnienie przebywania z osobą, którą kocham. Papież św. Grzegorz Wielki powtarzał: „miłość jest poznaniem”. Miłość jest źródłem poznania Jezusa Chrystusa w słowie Bożym. Gdy jesteśmy w relacji miłości, wtedy łatwiej jest mi czytać słowo Boże, łatwiej jest odkrywać za słowem Bożym Oblubieńca i otrzymywać w nagrodę pocałunek. Niech to nas zachęca do rozwijania miłości do Boga, a możemy to czynić między innymi przez czytanie słowa Bożego. W szukanie Oblubieńca za słowem Bożym potrzebna jest cierpliwość na wzór panien mądrych, które oczekiwały na spóźniającego się pana młodego.
Na zakończenie posłuchajmy słów benedyktynki:
„Zdążajmy zatem do Betlejem, ale nie tylko w pewien letni wieczór, jak to uczyniła Rut, ale o każdej porze, każdego wieczoru i poranka. Zawsze znajdziemy tam naszego Zbawiciela zajętego oczyszczaniem jęczmienia czy pszenicy na swoim klepisku, to znaczy «dokonującego swego dzieła», dzieła zbawienia; znajdziemy Go zajętego zbieraniem owoców Jego Słowa zasianego w naszych sercach; znajdziemy Go gotowego rozciągnąć nad nami skraj swej szaty; znajdziemy Go pogrążonego we śnie i trzeba nam będzie czekać w ciszy i spokoju, aż nas zobaczy i wezwie, okryje płaszczem swego miłosierdzia, napełni swoimi dobrami, swą łaską i przyjmie nas w ramiona swej wiecznej Miłości”.
Życzę Ci, abyś czytając słowo Boże wchodził w intymna relację z Jezusem Chrystusem, twym Oblubieńcem.
ks. Sebastian Fajfer
Więcej informacji o Lectio divina: "Życie w rytmie słowa. Praktyka lectio divina" - ks. Krzysztof Wons SDS.
Kobieca mądrość [Rt 3, 1-5] (04.01.2021)
(Zapis transmisji)
Kobieca mądrość
Uczennica szkoły średniej dzieli się takim świadectwem, które otrzymałem po ostatnim spotkaniu: „Codziennie rano czytam Pismo Święte, czasami zajmuje mi to dłuższą chwilę. W obecnych czasach zdalnego nauczania mam trochę więcej czasu, ale jak jeszcze chodziliśmy do szkoły korzystałam z aplikacji na telefonie. Ksiądz wspomniał, że «Wystarczy raz odkryć, że za słowem zapisanym na kartach Pisma świętego, które na początku wydaje się martwe, nic nie mówiące, kryje się życie. Życie, które niesie radość, mobilizuje do zmiany i jest niesamowicie płodne». I ja taką zmianę przeżyłam, drobną zmianę, która polegała na tym, że oprócz czytania Słowa Bożego w autobusie z mojej aplikacji, zaczęłam za każdym razem, kiedy przejeżdżałam koło mojego Kościoła, wykonywać znak krzyża i co najważniejsze przestałam się tego wstydzić i uważam, że właśnie Słowa Boga, które do mnie kierował dały mi tą siłę, że przestałam się przejmować, że ktoś się na mnie "dziwnie" popatrzy”.Słowo Boże działa jak kropla, która drąży skałę. Proste rzeczy, małe kroki, które prowadzą do zmiany. Najtrudniej jest zacząć. Niech to świadectwo będzie dla nas zachętą przed kolejnym spotkaniem ze słowem Bożym, które jest żywe.
Przejdźmy do tekstu na dziś:
[Rt 3, 1-5]
Noemi, teściowa Rut, powiedziała do niej: „Moja córko, czyż nie powinnam znaleźć dla ciebie bezpiecznego miejsca, w którym czułabyś się dobrze? Czyż właśnie Booz, z którego dziewczętami pracowałaś, nie jest naszym krewnym? On dziś wieczorem będzie przewiewał omłot jęczmienia na otwartym klepisku. Umyj się więc i namaść, a potem włóż swój płaszcz i zejdź na klepisko. Nie daj się jednak rozpoznać, dopóki człowiek ten nie skończy jeść i pić. A kiedy połozy się do snu i poznasz miejsce jego spoczynku, pójdziesz, odkryjesz jego nogi i położysz się, a on sam da ci poznać, co masz czynić”. Rut odrzekła: „Zrobię wszystko, co mi powiedziałaś” (Rt 3, 1-5).
Widać dobre relacje pomiędzy kobietami. Do tego stopnia, że teściowa traktuje synową jak córkę, a Rut znalazła w teściowej duchową matkę. Noemi wobec przyjaźni, dobra jakie otrzymała od Rut postanawia się odwdzięczyć. Można dostrzec, że powoli Noemi z zgorzkniałej kobiety, po stracie męża, synów znowu staje się kobietą, którą określa imię. Przypomnę, że imiona bohaterów Księgi Rut nie są bez znaczenia, a imię Noemi znaczy: „moja słodycz”. Kobieta bierze sprawy w swoje ręce. Pragnie zapewnić przyszłość, szczęście swojej synowej. Ma już kandydata na męża i konkretny plan. Wykorzystuje w tym celu prawo lewiratu. Nie raz trzeba pomóc szczęściu, aby dwoje ludzie mogło się spotkać.
Wyjaśnienie prawa lewiratu znajdziemy w Księdze Powtórzonego Prawa (25, 5-10). Zgodnie z tym prawem, gdy mężczyzna umrze bezpotomnie to najbliższy krewny ma obowiązek poślubić jego żonę. Pierworodny syn z nowego związku ma otrzymać imię zmarłego ojca i odziedziczyć ziemię, dobra po zmarłym ojcu. Sama nazwa „lewirat” pochodzi od łacińskiego terminu levir, oznaczającego szwagra. W Nowym Testamencie jest zmianka o prawie lewiratu. Kojarzymy scenę dyskusji saduceuszy z Jezusem na temat zmartwychwstania. Przyczyną dyskusji jest sytuacja, w której kobieta miała siedmiu braci za mężów, którzy po kolei stosowali prawo lewiratu. Dzisiaj prawo lewiratu oceniamy negatywnie. Należy jednak pamiętać, że w tamtych czasach rola kobiety była zupełnie inna niż dziś. A samo prawo było zabezpieczeniem kobiety, której los bezdzietnej wdowy był bardzo trudny.
Noemi ma plan chce skorzystać z prawa lewiratu i prawa wykupu, o którym mówiłem ostatnio. Widać w Noemi taka życiową mądrość. Szukałem tutaj przykładu, który w jakiś sposób lepiej to zobrazuje. Zadzwoniłem do znajomej i mówię, że potrzebuję jakiś przykład kobiety mądrej, zaradnej, przewidującej. Na co znajoma z prostotą odpowiedziała: „przecież ja nią jestem”. I tak rzeczywiście jest. Co byśmy mężczyźni zrobili bez kobiet na tym świecie? Dlatego wielkie dzięki Bogu, za to, że stworzył kobietę. Kobieca mądrość, empatia, zaradność, odwaga, intuicja, piękno, ..., no i brakuje mi słów, aby wymieniać dalej, co jest dowodem bogatszego zasobu słów jakie posiada kobieta w porównaniu z mężczyzną. Każda kobieta jest idealnym przykładem mądrości życiowej, która jest obecna na wielu płaszczyznach. Chciałbym bardziej przybliżyć jedną postać mało jeszcze znaną. W październiku 2020 roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny Służebnicy Bożej dr. Wandy Błeńskiej, pochodzącej z Poznania lekarki i misjonarki, nazywanej: „Matką Trędowatych”. Pracowała ponad 40 lat w Ugandzie. Często powtarzała: „Lekarz musi być przyjacielem chorego. Najskuteczniejszym lekarstwem jest miłość”. Zmarła w Poznaniu 2014 roku w wieku 103 lat. W historii jej życia pełnej pasji możemy znaleźć takie zdarzenie.
W 1946 roku postanowiła się udać do chorego brata, który przebywał w Niemczech. Nie mając paszportu i zdając sobie sprawę, że nie ma już powrotu dostała się na statek. Ukryta w budce na węgiel dotarła do Niemiec. „Jak już byłam na miejscu, musiałam prosić komendanta czy dyrektora. (…). Patrzy na mnie i pyta: «Jak się tu pani dostała?». Jak się dostałam? – myślę sobie – Nie wiem, Pan Bóg pomógł. Powiedziałam tylko, że dotarłam, bo wszędzie można spotkać dobrych ludzi…”. Miłość do brata uruchomiła: spryt, odwagę, zaradność.
Życiowa mądrość. Noemi wyczuwa, że pomiędzy Rut a Boozem pojawiło się jakieś uczucie. Wiemy już, że Booz zachwycił się Rut, jak i również Rut zaimponował Booz. Pamiętamy te wzajemne okazywanie sobie życzliwość. Noemi to wszystko widzi, choćby te 14 kilogramów maki, przyniesione przez Rut po pierwszym dniu żniw i pragnie pomóc szczęściu. Dlatego swatanie w tym przypadku nie jest na siłę. Można by nawet powiedzieć, że ma dobre podstawy, że coś z tego będzie. Propozycja Noemi wydaje się idealna, poparta konkretnymi argumentami, mimo wszystko ryzykowna. Oto Rut w pięknie swojej kobiecości ma przyjść w nocy do Booza i położyć się obok niego. Z naszej perspektywy dzisiaj możemy postawę Rut ocenić jako nieprzyzwoitą, a nawet grzeszną. Za odważnym zachowaniem Rut kryje się intencja z prowokowania mężczyzny nie do czynu, ale do nazwania uczuć jakie wobec niej żywi. Należy tutaj pamiętać, że postawa Rut wynika z mentalności i kultury tamtych czasów.
Życzę Ci, świadomości piękna, nie tylko zewnętrznego, ale tego, które nosisz w sobie.
ks. Sebastian Fajfer
Więcej informacji o Lectio divina: "Życie w rytmie słowa. Praktyka lectio divina" - ks. Krzysztof Wons SDS.
Bóg naszym najbliższym krewnym [Rt 2, 17-23] (07.12.2020)
(Zapis transmisji)
Bóg naszym najbliższym krewnym
Wystarczy raz odkryć, że za słowem zapisanym na kartach Pisma świętego, które na początku wydaje się martwe, nic nie mówiące, kryje się życie. Życie, które niesie radość, mobilizuje do zmiany i jest niesamowicie płodne. Świadomość takiego odkrycia mobilizuje nas do czytanie słowa Bożego, rodzi ciekawość do szukania tych słów, przez które Bóg mówi do mnie i tylko do mnie w aktualnej sytuacji, w której się znajduję. Święty Grzegorz Wielki, jeden z czterech doktorów Kościoła świata zachodniego, który był papieżem na przełomie VI i VII wieku tak opisuje ten proces: „Jak z zimnego kamienia uderzonego młotkiem wyskakują gorące iskry, tak z czytania słowa Bożego, za natchnieniem Ducha Świętego, uwalnia się ogień”. Proś Ducha Świętego, abyśmy za wybranymi na dziś słowami znalazł życie.Przejdźmy teraz do tekstu wybranego na dziś.
Rt 2, 17-23Rut zbierała więc kłosy na polu aż do wieczora. A gdy wymłóciła to, co zebrała, miała około jednej efy jęczmienia. Zarzuciła to na siebie i wróciła do miasta. Pokazała teściowej, co zebrała, a potem wyjęła i dała jej resztę swojego posiłku. Wtedy teściowa zapytała: „Gdzie zbierałaś dziś kłosy, gdzie pracowałaś? Niech ten, kto ci na to pozwolił, będzie błogosławiony!”. Rut odpowiedziała teściowej, u kogo pracowała. I dodała: „Człowiek, u którego dziś pracowałam, nazywa się Booz”. Na to Noemi powiedziała do synowej: „Niech będzie on błogosławiony przez Pana, który nie zaprzestał obdarzać łaską żywych i umarłych!”. Noemi mówiła dalej: „Ten człowiek jest naszym krewnym, jest jednym z tych, którzy mają względem nas prawo wykupu”. Wtedy Moabitka Rut dopowiedziała: „Powiedział mi także: «Przyłącz się do moich sług i pozostań u mnie, dopóki nie zostaną zebrane wszystkie moje plony»”. Wówczas Noemi rzekła do Rut, swojej synowej: „Lepiej dla ciebie, moja córko, że będziesz wychodzić z jego dziewczętami, bo na innym polu mogliby ci dokuczać”.
Rut przyłączyła się więc do dziewcząt Booza, aby aż do zakończenia żniw jęczmienia i pszenicy zbierać kłosy. Mieszkała zaś razem ze swoją teściową (Rt 2, 17-23).
Rut spodobała się Boozowi, miłość od pierwszego wejrzenia. Wygląd i postawa Rut zaimponowały mężczyźnie. I to w tej kolejności, najpierw zwrócił uwagę na jej wygląd, zauważył ją spośród innych kobiet, później dopiero dowiedział się kim jest i co uczyniła swojej teściowej. Miłość jaką Rut okazała Noemi jest wyrażona hebrajskim słowem: hesed, w którym została napisana Księga Rut. Z kolei życzliwość Booza okazana Rut również jest wyrażona tym samy słowem. Słowo: hesed – ma bardzo szerokie znaczenie, może to być: „łaska, dobroć, życzliwość, miłosierdzie, miłość, która jest wierna”. Booz zobaczył wierną miłość w postawie Rut, a Rut zobaczyła wielką życzliwość w postawie Booza. W Starym Testamencie tym słowem opisywana jest relacja Boga do Izraela, która była przez Żydów wielokrotnie zrywana, a mimo to Bóg okazywał wierną miłość. Wierna miłość, to cecha charakterystyczna Boga. Możemy ją zobaczyć choćby w Psalmie 136, który jest hymnem paschalnym. W tradycji judaistycznej był śpiewany podczas liturgii paschalnej. W centrum Psalmu są słowa refrenu: „Jego Łaska trwa na wieki”, gdzie pojawia się pojęcie: hesed. W Księdze Rut wyłania się obraz Boga. Wcześniej poznaliśmy Boga, który nie zostawia nas samych, teraz widzimy Boga, który jest wierny w miłości, pomimo naszych niewierności.
Dobro rodzi dobro, miłość rodzi miłość. Postawa Rut została nagrodzona. Nasza bohaterka przynosi do domu nie całą efe mąki. Efa to miara objętości materiałów sypkich i wynosi ok. 23 litrów. Trudno mi sobie wyobrazić, ile to jest ok. 23 litry maki. Specjalna komisja w składzie moja mama i najstarsza siostrzenicą Karolina wykonały eksperyment. Tak przesypywały, warzyły i wyszło im, że 23 litry mąki, to około 14 kg mąki. Przynajmniej dla mnie to jednostka miary w tym przypadku jest bardziej uchwytna. Rut po jednym dniu zbierania kłosów przynosi do domu ok. 14 kg. mąki. Wszystko zaczyna się odwracać. Konkretny dowód na to, że Bóg troszczy się o Noemi i Rut. Bóg jest łaskawy i nas zaskakuje. Przypomnij sobie te sytuacje, w których Bóg Cię zaskoczył, obdarzył niespodziewanie jakimś dobrem. Podziękuj Mu za to! Dziękując dostrzegasz Boga, a to rodzi jeszcze większe zaufanie i świadomość, że Bóg jest z Tobą w radosnych i trudnych momentach życia. Bóg oprócz tego, że nas zaskakuje chce nas nasycić, nie chce, abyśmy odczuwali głód. Daje nam siebie w Eucharystii. Kolejny powód do dziękczynienia i zachwytu. Bóg, który stworzył świat, stworzył człowieka, stał się jednym z nas, pozostawił siebie pod postaciami, tak zwykłymi i codziennymi: chleba i wina. Wielka tajemnica wiary! Bóg pragnie, abyśmy posilali się pokarmem, który daje życie tu na ziemi i w niebie.
Zaskoczona Noemi wypytuje synową, gdzie pracowała, skąd ta ilość mąki? Rut opowiedziała o wszystkim. Noemi słuchając uświadomiła sobie, że Booz jest ich krewnym: „Ten człowiek jest naszym krewnym” (Rt 2, 20). Ważne jest tutaj słowo krewny, które w tym miejscu oddaje hebrajskie słowo: goel. Dosłownie moglibyśmy przetłumaczyć: „Ten człowiek jest naszym goel”. Według Słownika Teologii Katolickiej słowo: goel znaczy: „obrońca, wyzwoliciel, wybawca, mściciel – ten, który musi pomścić śmierć najbliższego krewnego”. Noemi dookreśla rolę krewnego: „Ten człowiek jest naszym krewnym, jest jednym z tych, którzy mają względem nas prawo wykupu” (Rt 2, 20). Widzi szansę w prawie wykupu, które obowiązywało w Izraelu, gdzie Booz najbliższy krewny jej zmarłego męża może ich wykupić, czyli się nimi zaopiekować. Przypomnę, że wdowy i cudzoziemcy w tamtych czasach mieli niewiele praw ich sytuacja była trudna.
W Starym Testamencie często Bóg nazywa siebie goelem, czyli najbliższym krewnym swojego ludu. Bóg wiele razy w historii okazywał się wyzwolicielem, wybawicielem, choćby wyprowadzając Naród Wybrany z niewoli egipskiej. Idealnie to wpisuje się w plan zbawienia, który Bóg z miłości przygotował dla nas. Jezus Chrystus Boży Syn przyszedł na świat, aby nas zbawić. Przez Jego mękę, śmierć zostaliśmy odkupieni za nasze grzechy, a zbawienie może być naszym udziałem, gdy będziemy w łączności z Chrystusem Zmartwychwstałym, współpracując z łaską Bożą. Jezus odkupił nas wszystkich, a zbawionym będzie ten, kto zechce skorzystać z Jego oferty. Używając obrazu: odkupienie – to otworzenie przez Jezusa drzwi do nieba, przejście przez nie to nasze zbawienie, które od nas zależy. „Tak bardzo bowiem Bóg umiłował świat, że poświęcił swojego jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, lecz miał życie wieczne” (J 3, 17). Jezus jest Zbawicielem, jest goelem, wybawił nas, wykupił od grzechu, od śmierci. Jezus jest naszym krewnym! Nie ma tu więzów krwi, ale są więzy miłości. Na mocy chrztu jesteśmy krewnymi.
To jest niesamowita sprawa. Bóg jest naszym najbliższym krewnym. Podjął się tego dobrowolnie z bezinteresownej miłości do nas. Jest nam bliższy niż nasi rodzice, niż kochający współmałżonek, niż dzieci. I wcale w tej miłości nie jest zaborczy. Nic nie chce nam zabrać. Życie potwierdzają słowa św. Augustyna: „Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na właściwym”. Bóg jest Twoim najbliższym krewnym, odkupicielem, który stworzył dla Ciebie szanse zbawienia. Wyzwala Cię z grzechu, bo wiesz dobrze, że o własnych siłach tego byś nie dokonał. Bierze Cię w obronę w różnych sytuacjach. Bierzę Cię w obronę przed diabłem, który jest głównym Twoim oskarżycielem. Bóg jest Twoim najbliższym krewnym powód do wielkiej radości.
Niemiecki teolog, ksiądz Gerhard Lohfink w książce „Przeciw banalizacji Jezusa” zauważa, że świat kwestionuje odkupienie i zbawienie, którego dokonał Jezus Chrystus. Formułuje pytania, które stawia świat: Co zmieniła śmierć Jezusa? Czy cokolwiek w świecie zmieniło się na lepsze? Automatycznie za tą negacją idzie negacja Jezusa Chrystusa. Teolog przytacza żydowską anegdotę:
„W domu nauki studenci są niezwykle wzburzeni. Zamiast uczyć się Tory, przekrzykują się. Gdy do pokoju wchodzi rabbi, wołają do niego:
- Mesjasz przyszedł!
Rabbi podchodzi do okna, spogląda na ulicę, wraca, siada za swoją katedrą i zaczyna lekcję tam, gdzie ją ostatnim razem zakończył.
- Co teraz? Co mamy robić? – przerywają studenci.
- Nic nie macie robić. Macie się dalej uczyć! – odpowiada rabbi. – Jakże mógł przyjść Mesjasz, jeśli w świecie nic się nie zmieniło?
Trzeba być zaślepionym, żeby nie dostrzec, co zmieniała w świecie śmierć Jezusa? Co zmieniło chrześcijaństwo? Zarzut jest okazją do rachunku sumienia dla nas wszystkich. Zapytania siebie: Na ile jestem w łączności z Jezusem? Na ile współpracuję z łaską Bożą? Jakie są owoce mojej wiary? Czy inni patrząc na moje życie mogą powiedzieć, że jestem wierzący? Odkupienie świata, którego dokonał Jezus Chrystus realizuje się tu i teraz, w niebie znajdzie swoje wypełnienie. Każdy z nas swoją postawą powinien czynić Królestwo Boże tu na ziemi.
W kroczeniu za Jezusem ważna jest prawda o sobie samym. Dziś jest to o tyle ważne przypomnienie, gdyż prawda została zrelatywizowana, zależna jest od punkty siedzenia i od tego z kim się siedzi. Bez stanięcia w prawdzie, przyznania się do grzechu, nazwania grzechu po imieniu, nie ma nawrócenia, nie ma zbawienia. I druga rzecz. Ważna jest świadomość współpracy z łaską Bożą. Dziś, co raz mocniej dochodzi do głosu przeświadczenie, że jesteśmy samowystarczalni. Wiele rzeczy potrafimy zrobić sami wykorzystując zdobycze cywilizacji. I dobrze, ale w tym wszystkim może zatracić się wymiar wspólnotowy. Nie potrzebujemy innych, sami lepiej wiemy i lepiej to zrobimy. Własna „ja” staje się czymś najważniejszym i ostatecznym. Ważne są moje odczucia, życie w zgodzie z samym sobą, samorealizacja. Za tym wszystkim rodzi się świadomość, że można zbawić się na własną rękę, samozbawienie. Bóg jest nam potrzebne do zbawienia, jesteśmy tylko ludźmi. Potrzebujemy wspólnoty, Kościoła, w którym realizuje się zbawienie, bo w nim jest Jezus Chrystus nasz goel.
Bóg jest naszym najbliższym krewnym. Wobec naszej niewierności jest wierny w swojej miłości. I gdy nam się wydaje, że Boga nie ma, zapomniał o nas On troszczy się i opiekuje. Taki obraz Boga mamy w Księdze Rut.
Życzę Ci bliskich relacji z Bogiem, który jest Twoim najbliższym krewnym.
ks. Sebastian Fajfer
Więcej informacji o Lectio divina: "Życie w rytmie słowa. Praktyka lectio divina" - ks. Krzysztof Wons SDS.
Zakochanie [Rt 2, 1-16] (02.11.2020)
(Tu można odsłuchać nagranie wprowadzenia!)
Zakochanie
Czytając Biblię należy mieć na uwadze, że nie istnieje tylko sens dosłowny, wyrażony wprost przez ludzi jako natchnionych pisarzy. Katechizm Kościoła Katolickiego podaje, że istnieją dwa sensy Pisma Świętego: sens dosłowny i sens duchowy. W dokumencie „Interpretacja Biblii w Kościele” Papieskiej Komisji Biblijnej z 1993 roku możemy przeczytać, że odkrywanie sensu duchowego jest wtedy, gdy ma się na uwadze trzy poziomy: tekst biblijny, misterium paschalne Chrystusa i okoliczności aktualnego życia w Duchu Świętym. Podam przykład: zabity baranek spożywany przez Żydów w czasie Paschy jest zapowiedzią śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Przedłużeniem sensu dosłownego jest sens duchowy. Nie można oddzielać tych dwóch sensów. Nie można również na siłę doszukiwać się w tekście sensu duchowego, nie każdy tekst posiada sens duchowy. Mogłoby to prowadzić do nadinterpretacji, zobaczenia w tekście jakiejś rzeczywistości, której tam nie ma.Idąc dalej, Katechizm wyodrębnia w sensie duchowym: sens alegoryczny, moralny i anagogiczny, czyli mistyczny. Przywołuje tutaj klasyczny dwuwiersz, który przedstawia relacje między sensami Pisma: „Sens dosłowny poucza o wydarzeniach, alegoria o tym w, co należy wierzyć, sens moralny mówi, co należy czynić, anagogia – do czego dążyć” (KKK 118). Sens duchowy pozwala mi zobaczyć dalej i szerzej. Sens alegoryczny to szukanie przenośni, odmiennego znaczenia, które jest ukryte w tekście. Czytając, słuchając święty tekst z perspektywy śmierci i zmartwychwstania Chrystusa mogę w nim odnaleźć ukryte znaczenie. Miejsce te nazywamy: znakami, figurami, szkicami, aluzjami, które się wypełniają i składają w całość w osobie Jezusa Chrystusa. Według kameduły Innocenzo Gargano, popularyzatora metody lectio divina, gdy odkryję za literą, świętym tekstem samego Chrystusa, wtedy mogę szukać sensu moralnego, czyli wprowadzać słowo Boże w czyn, co oznacza naśladować Chrystusa. Sens anangogiczny, mistagogiczny to patrzenie na tekst przez pryzmat życia wiecznego. Sens ten pokazuje perspektywę życia wiecznego w niebie.
Użyję przykładu, który pozwoli nam lepiej zrozumieć te wszystkie sensy. Mamy opis wejścia na Kościelec – w moim rankingu najładniejszy szczyt Polskich Tatr. Najpierw w opisie zacznę od rzeczy technicznych: wysokość szczytu, czas wejścia, suma przewyższeń, stopnie trudności – mamy tu do czynienia z sensem dosłownym. W dalszym części opisu użyję metafor, przenośni, aluzji. I tak w wyjściu na szczyt będą widział coś więcej. Kościelec jest tylko figurą zapowiadającą inną rzeczywistość – mamy tu do czynienia z sensem alegorycznym. W trudzie zdobywania wysokości będę widział trud zmagania się z grzechem – sens moralny. A w zdobyciu samego szczytu będę widział osiągnięcia nieba – sens mistyczny. Bo przecież bycie na Kościelcu przy pięknej pogodzie, to tak jak bycie w niebie, przynajmniej dla mnie.
Przejdźmy teraz do tekstu wybranego na dziś.
Rt 2, 1-16Noemi miała krewnego ze strony męża, bogatego i wpływowego człowieka z rodziny Elimeleka. Nosił on imię Booz.
Moabitka Rut zwróciła się do Noemi z prośbą: „Pozwól mi pójść na pole i zbierać kłosy za tymi, którzy życzliwie mi na to pozwolą”. „Idź, moja córko!” – zgodziła się Noemi. Wyszła więc Rut i zbierała na polu Booza, który pochodził z tej samej rodziny co Elimelek.
A wtedy właśnie przyszedł Booz z Betlejem i pozdrowił żniwiarzy: „Niech Pan będzie z wami!”. Odpowiedzieli mu: „Niech ci Pan błogosławi!”. Następnie Booz zapytał swego sługę, nadzorcę żniwiarzy: „Do kogo należy ta młoda kobieta?”. Sługa, nadzorca żniwiarzy, odpowiedział: „Ta młoda kobieta jest Moabitką, która przyszła z Noemi z ziemi Moabu. Prosiła: «Niech wolno mi będzie szukać kłosów i zbierać je za żniwiarzami». Przyszła i zbiera od rana aż do tej pory. W domu odpoczywa krótko”.
Wtedy Booz zwrócił się do Rut: „Posłuchaj moja córko! Nie odchodź stąd i nie zbieraj kłosów na innym polu, ale pozostań z moimi służącymi. Spójrz na pole, na którym pracują żniwiarze! Idź za nimi, bo poleciłem sługom, aby ci nie przeszkadzali. Kiedy będziesz miała pragnienie, możesz pić z naczyń, którymi czerpią słudzy”. W tedy Rut upadła na twarz, kłaniają się mu do ziemi. I zawołała: „Dlaczego jesteś dla mnie tak życzliwy i zainteresowałeś się mną, chociaż jestem cudzoziemką?”. Odpowiedział jej Booz: „Dowiedziałem się o wszystkim, co uczyniłaś twojej teściowej po śmierci twego męża: jak opuściłaś ojca i matkę, i swoją ojczystą ziemię, a przyszłaś do narodu, którego przedtem nie znałaś. Niech Pan ci wynagrodzi ten czyn! Obyś otrzymała wielką nagrodę od Pana, Boga Izraela, pod którego skrzydła przyszłaś się schronić”. Ona odpowiedziała: „Okazałeś mi życzliwość, panie mój, bo pocieszyłeś mnie i przemówiłeś z dobrocią do swojej służebnicy, podczas gdy ja nie jestem równa nawet jednej z twoich służących”.
Potem w czasie posiłku Booz zwrócił się do niej: „Podejdź tu i zjedz chleb, maczając swój kawałek w kwaśnej polewce”. Usiadła więc koło żniwiarzy, a on dał jej prażonych ziaren. Jadła je, a gdy się nasyciła, zatrzymała resztę. Następnie wstała, aby dalej zbierać kłosy. Wtedy Booz polecił swoim sługom: „Niech zbiera kłosy również między snopami, a wy jej nie zawstydzajcie. Co więcej, wyciągajcie dla niej kłosy ze snopków i pozostawiajcie, żeby je mogła zbierać. I nie dokuczajcie jej” (Rt 2, 1-16).
Noemi z Rut są w Betlejem w „domu chleba” w czasie żniw jęczmienia. Wszystko powoli zaczyna się odwracać. Noemi nie widzi jeszcze w przyjaźni Rut interwencji samego Boga. Wiele w niej żalu, rozgoryczenia. Mimo wszystko nie oskarża Boga, nie obraża się, nie zrywa relacji. Z Bogiem jest bardzo szczera, mówi o swoich uczuciach. Nie pozwala się już nazywać Noemi, przypomnę, że imię to oznacza: „moja słodycz”, ale chce, żeby ją nazywano Gorzka (Rt 1, 20). A słowo: „gorzka” pochodzi z hebrajskiego i znaczy: „Mara”. Pismo Święte wydane z inicjatywy Towarzystwa Świętego Pawła w komentarzu odsyła nas w tym momencie do księgi Wyjścia (Wj 15, 23). Wskazany fragment opisuje historię, w której Żydzi zmierzając przez pustynie do Ziemi Obiecanej docierają do miejscowości, w której jest woda, ale jest ona gorzka, niezdatna do picia, dlatego nazwali te miejscowość - Mara. Mojżesz na polecenie Boga wrzuca kawałek drewna do wody, na skutek czego woda staje się słodka. Możemy w tym fragmencie odczytać sens duchowy, możemy tutaj zobaczyć zapowiedź krzyża Jezusa Chrystusa. Krzyż, który się przyjmie, zaakceptuje ma moc przemieniać to co gorzkie, trudne do uniesienia w słodkie. Przywraca nadzieje, słodycz życia. Wszystko powoli zaczyna się odwracać. Rut chce zatroszczyć się o swoją teściową. Nie przeszkadza jej podjęcie pracy ubogiego. Udaje się na pole, aby zbierać kłosy. Widzimy wielką dobroć i pokorę Rut.
Tu w tym miejscu słowo wyjaśnienia. Prawo w Izraelu służy ochronie tego, co jest słabe. Troszczyło się o biednych, pozbawionych środków do życia. Biedni mieli prawo zbierać kłosy zboża pozostawione na polach, jak i resztki oliwek i winogron (Pwt 24, 19-22). Kto wychowywał się na wsi albo przyjeżdżał do rodziny, łatwo może sobie odtworzyć scenę żniw. W czasach, gdy nie było kombajnów zboże koszono maszyną albo pozostawała kosa. Następnie zboże zbierano i wiązano w snopki. Jako dziecko podawałem starszym parę zbóż, z których robiło się „skrętkę”, którą wiązało się zboże w snopki. Snopki układało się w „mondele”, które zostały zwożone do stodoły, gdzie odbywała się „młócka”. Nawet, gdy ta praca była wykonana bardzo dokładnie, część kłosów pozostawało na ściernisku. Była to bardzo ciężka praca, wykonywana w upalne dni. Za czasów Rut praca ta była jeszcze trudniejsza, gdyż wykonywano jej sierpami.
Nasza bohaterka udaje się na pole zbierać kłosy za żniwiarzami, a przypadkiem tak się stało, że było to pole Booza, który był z rodu Elimeleka. Przypadek? Rut, cudzoziemka nie wiedziała, kim jest Booz. Tym bardziej nie wiedziała, które pole do niego należy. Mogła przecież wybrać inne. Jednak w życiu nie ma przypadków. Przypadek – to drugie imię Boga, który czuwa nad nami i się opiekuję. Zobacz na historię swojego życia i poszukaj „przypadków” – tych momentów, w których Bóg z wielką dyskrecją reagował, opiekował się, wskazywał właściwe rozwiązania. I akurat w tym momencie na scenie pojawia się Booz. Wiemy już, że imiona bohaterów Księgi Rut nie są przypadkowe. Imię Booz oznacza: „w nim jest moc”. W nim objawia się moc samego Boga. Autor używaj tutaj takiego sformułowania: „A wtedy właśnie”, które podkreśla, że dokonuje się rzecz niecodzienna i wynika ona z działania Bożej opatrzności.
Od razu można zauważyć, że pojawia się sympatia pomiędzy Rut i Boozem, można wyczuć „chemię” jaka zapanowała pomiędzy nimi. Booz właściciel pola przychodzi sprawdzić pracę swoich sług. Dostrzega Rut, spośród wielu osób. Wiadomo może jej nie znać jest cudzoziemką, ale nie ciekawość sprawiła, że się nią zainteresował, ale jej piękny wygląd. Tak działa mężczyzna, zobaczy piękną kobietę i wypytuje się o nią. Tak działa kulturalny mężczyzna. Właściciel pola wypytuje swojego nadzorcę o Rut: „Do kogo należy ta młoda kobieta?”. Na Bliskim Wschodzie kobieta była własnością mężczyzny: ojca, męża, pana. Stąd takie pytanie. Nadzorca przedstawia historię Rut oraz podkreśla jej pracowitość. Ta historia wzruszyła serce Booza, a szczególnie fakt, że jako cudzoziemka zaopiekowała się swoją teściową. Booz zauważa w Rut serce pełne miłości. Rut swoją osobą, wyglądem, pracą przykuwa uwagę mężczyzny. Miłość rodzi miłość, życzliwość rodzi życzliwość. Dobro zawsze wraca. Łańcuszek dobra rozpoczęła Rut i dobro do niej wróciło.
Jest taki ładny film pt: „Podaj dalej”, którego bohaterem jest dwunastoletni Trevor. Na lekcji geografii nauczyciel swoim uczniom zadaje specyficzne zadanie domowe. Mają znaleźć sposób, aby zmienić świat na lepsze. Trevor wpada na pomysł pomocy innym przez dobre uczynki, którego jest inicjatorem. Nazywa go „Podaj dalej”. W założeniach jest bardzo prosty, osoba wybiera sobie trzy osoby, którym chcę pomóc. Osoby te po okazanej pomocy zobowiązane są do pomocy kolejnym trzem osobom. I tak łańcuszek dobra się powiększa. Dobro rodzi dobro. Miłość rodzi miłość. Nie zniechęcajmy się w czynieniu dobra. Czyńmy dobro, nawet gdy nam się wydaje, że to nie ma sensu. Dobro rodzi dobro. Miłość rodzi miłość. Booz z życzliwość patrzy na Rut. Potwierdzeniem tego są gesty: przychodź odtąd na moje pole, jeśli jesteś spragniona pij z moim sługami, wspólny posiłek, sługom nie wolno jej dokuczać, a nawet mają specjalnie dla niej zostawiać kłosy zboża. Musiała Rut zaimponować, zafascynować, zauroczyć Booza. Do miłości potrzeba dwojga. Rut nie pozostaje obojętna na gesty ze strony mężczyzny. Ona również darzy życzliwością Booza. Można by powiedzieć, że miłość od pierwszego wejrzenia. Skoro w Boozie objawia się moc samego Boga. Możemy siebie zapytać: Jak wygląda moja relacja z Bogiem? Jest ona pełna namiętności, czy raczej są ciche dni?
W zbieraniu przez Rut kłosów zboża może jeszcze zobaczyć coś więcej. Sens duchowy pozwala nam w tej czynności zobaczyć zbieranie słowa Bożego. Znamy przypowieść z Nowego Testamentu o siewcy, gdzie Jezus porównuje słowo Boże do ziarna. Benedyktynka Anna Canopi tak widzi ten fragment: „Rut, choć nie jest tego świadoma, dokonuje zbioru na polu, jakim są pisma święte i tam znajduje prawdziwą pszenicę, Słowo życia; tam znajduje płodność, swe prawdziwe potomstwo, tam znajduje Chrystusa”. To jest dla nas zachęta, abyśmy zbierali słowo Boże, trawili je i się z nim konfrontowali. Zbierając słowo Boże patrzmy na Rut na jej pracowitość, systematyczność, od wczesnego rana do wieczora. Nie narzekała, pełna pokory zbierała ziarno. A gdy tak zbierała została znaleziona przez tego, który odmienił jej życie.
Życzę, aby słowo Boże rozkochiwało Cię w Bogu.
ks. Sebastian Fajfer
Więcej informacji o Lectio divina: "Życie w rytmie słowa. Praktyka lectio divina" - ks. Krzysztof Wons SDS.
Przyjaźń [Rt 1, 6-22] (05.10.2020)
(Tu można odsłuchać nagranie wprowadzenia!)
Przyjaźń
Ojciec Kościoła Orygenes żyjący na przełomie II i III wieku, tak zwraca się do swojego ucznia Grzegorza Cudotwórcy: „Najważniejszym środkiem do zrozumienia słów Bożych jest modlitwa”. Mistrz dobrze wiedział, co mówi, sam tą radę stosował w swoim życiu. Czego dowodem są liczne komentarze do poszczególnych ksiąg Pisma świętego, które niestety w okrojonej liczbie zachowały się do naszych czasów. Modlitwa pomaga nam zrozumieć słowo Boże. Po wprowadzeniu do tekstu zostajemy na pół godziny w ciszy przed Najświętszym Sakramentem przechodząc przez poszczególne elementy metody lectio divina: lectio, meditatio, oratio, kontemplatio. W Ruchu Światło-Życie jedną z podstawowych praktyk jest osobista modlitwa słowem Bożym zwana „namiotem spotkania”. Nazwa tej modlitwy została zaczerpnięta z Księgi Wyjścia (Wj 33, 7-14). Pośród namiotów rozbitych na pustyni przez naród wybrany idący do Ziemi Obiecanej Mojżesz rozbił osobny namiot, w którym każdy mógł spotkać się na modlitwie z Bogiem. Mojżesz będąc w namiocie rozmawiał z Bogiem „twarzą w twarz” jak rozmawia przyjaciel z przyjacielem. Mamy niesamowitą okazję z perspektywy wiary oglądać Boga „twarzą w twarz” w Najświętszym Sakramencie i rozmawiać z Nim jak przyjaciel z przyjacielem. Modlitwa i przyjaźń z Bogiem pomagają nam zrozumieć słowo Boże.Przejdźmy teraz do tekstu wybranego na dziś.
Rt 1, 6-22Gdy (Noemi) usłyszała w ziemi Moabu, że Pan zlitował się nad swoim ludem i dał mu chleb, postanowiła opuścić kraj Moabu razem z synowymi. Wyruszyła więc z miejscowości, w której mieszkała z dwiema synowymi. A one razem z nią wybrały się w drogę powrotną do ziemi Judy. Wtedy rzekła Noemi do obu swych synowych: „Idźcie, niech każda wróci do domu swej matki! A Bóg niech obdarzy was łaską, tak jak wy nią darzyłyście waszych zmarłych mężów i mnie. Niech Pan sprawi, aby każda z was znalazła wytchnienie u boku swojego męża”. Następnie ucałowała je, a one wybuchnęły głośnym płaczem i powiedziały: „Wrócimy z tobą do twego narodu”. Na to Noemi odpowiedziała: „Zawracajcie, moje córki! Dlaczego chcecie iść ze mną? Czy jeszcze pocznę synów, którzy będą waszymi mężami? Zawróćcie, moje córki i odejdźcie, bo jestem zbyt stara, aby wyjść za mąż. A nawet gdybym powiedziała: mam jeszcze nadzieję, to choćbym tej nocy była z mężem i urodziła synów, czy czekałybyście, aż staną się dorośli? Czy żyłybyście tak długo bez męża? Nie moje córki! Jestem bardziej nieszczęśliwa niż wy, bo Pan dotknął mnie nieszczęściem”. I znowu zaczęły głośno płakać. Potem Orpa ucałowała swoją teściową i odeszła, ale Rut pozostała przy niej.
Wtedy Noemi powiedziała: „Spójrz, twoja szwagierka wróciła do swego narodu i do swoich bogów. Ty też wracaj za nią!”. Rut jednak odpowiedziała: „Nie nalegaj, abym cię opuściła i odeszła od ciebie, gdyż dokądkolwiek pójdziesz, tam i ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam i ja zamieszkam, twój naród stanie się moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem. Gdzie ty umrzesz, tam i ja umrę i tam będę pogrzebana. Niech mnie Pan ciężko ukarze, jeśli nie zostanę z tobą do śmierci”. Gdy Noemi spostrzegła, że Rut uparła się, aby z nią iść, przestała nalegać i zamilkła.
Wyruszyły więc obie i doszły aż do Betlejem. A gdy dotarły do Betlejem, całe miasto ogarnęło ogromne poruszenie z ich powodu. Pytano: „Czyż to nie Noemi?”. Ona zaś powiedziała: „Nie nazywajcie mnie więcej Noemi. Nazwijcie mnie raczej Gorzka, bo Wszechmogący napełnił mnie wielką goryczą. Wyszłam bogata, a Pan każe mi wracać z niczym. Czemu nazywacie mnie Noemi, skoro Pan zwrócił się przeciwko mnie i Wszechmogący uczynił mnie nieszczęśliwą?”.
Tak więc wróciła Noemi, a z nią jej synowa, Moabitka Rut, która przybyła z ziemi Moabu. Przyszły do Betlejem na początku żniw jęczmienia (Rt 1, 6-22).
Bóg nigdy nie zostawia nas samych. Na scenie życia została Noemi wraz z swoimi synowymi: Rut i Orpą. Trzy kobiety doświadczone cierpieniem, utratą swoich bliskich. Przyglądając się ich historii jest nam ich po prostu żal. Łączymy się z bohaterkami, bo sami doświadczamy trudności, cierpienia, utraty najbliższych. Księga Rut jest nam bliska, ciągle aktualna, ta historia nieustannie się dzieje. I wydawałoby się, że Boga w tym wszystkim nie ma, tak jakby Go to nie interesowało, nie obchodziło.
Jest takie znane opowiadanie: „Ślady na piasku”. „We śnie szedłem brzegiem morza z Jezusem oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mojego życia. Po każdym z minionych dni zostawały na piasku dwa ślady mój i Jezusa. Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad odciśnięty w najcięższych dniach mego życia. I rzekłem: „Panie postanowiłem iść zawsze z Tobą, przyrzekłeś być zawsze ze mną; czemu zatem zostawiłeś mnie samego wtedy, gdy mi było tak ciężko? Odrzekł Pan: „Wiesz synu, że Cię kocham i nigdy Cię nie opuściłem. W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad ja niosłem Ciebie na moich ramionach”. Bóg nigdy nie zostawia nas samych. Na drodze Noemi Bóg postawił Rut. Przyjaźń tych dwóch kobiet przyniesie wiele zmian w życiu Noemi i Rut.
Noemi, gdy usłyszała, że sytuacja w Betlejem się poprawiła i nie mając żadnych perspektyw postanawia wrócić w rodzinne strony. Pomiędzy Noemi a synowymi panują dobre relacje, skoro Rut i Orpa podjęły decyzje pójścia z teściową. Przykład idealnej teściowej i idealnych synowych. Kobiety były dla siebie wsparciem i umocnieniem w trudnych chwilach choćby po stracie mężów, ale również w sytuacji, kiedy Rut i Orpa nie mogły mieć dzieci, ogromny ból dla kobiety. Ból potęgował fakt, że w kulturze semickiej za brak dzieci była odpowiedzialna kobieta.
Noemi bardzo nalega, aby synowe wróciły do swoich domów i ułożyły na nowo sobie życie. Orpa wraca – przypomnę znaczenie jej imienia: „ta, która pokazuje kark”, Rut pozostaje z Noemi. To nie jest taka oczywista decyzja ze strony Rut. Życie rozwiązało ich relacje, nic ich już nie łączyło, każda z nich mogłaby pójść w swoja stronę. Widać tutaj przyjaźń pomiędzy kobietami pomimo tego, że wiele ich różni: wiek, pochodzenie, religia. Przypomnę, że imię Rut znaczy: „przyjaciółka”. Rut składa piękną deklarację Noemi: „dokądkolwiek pójdziesz, tam i ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam i ja zamieszkam, twój naród stanie się moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem” (Rt 1 16-17).
Anna Maria Canopi, włoska benedyktynka w książce „Księga Rut. Zaufać Bożej Opatrzności”, przytacza fragment żydowskiego Talmudu, który opisuje dialog pomiędzy Rut a Noemi. Dialog ten może posłużyć przyszłym małżonkom, kapłanom, siostrom i braciom zakonnym.
„Wówczas Noemi zrozumiała, że Rut już podjęła decyzje pójścia wraz z nią i jej nie zmieni. Powiedziała Noemi:
– Mamy pewne ograniczenia, których należy przestrzegać w dni szabatu.
Rut odpowiedziała:
– Dokądkolwiek pójdziesz ty, pójdę i ja.
– Relacje mężczyzn i kobiet podlegają ograniczeniom.
– Gdzie będziesz spać ty, spać będę i ja.
– Podlegamy sześciuset trzynastu przykazaniom.
– Twój lud będzie moim ludem.
– Idolatria jest u nas zakazana.
– Twój Bóg będzie moim Bogiem.
– Mamy sąd, który może cię skazać na śmierć na cztery sposoby.
– Gdzie ty umrzesz, umrę także i ja.
– Ten sąd może decydować o tym, na którym cmentarzu będziesz pochowana.
– Tam chcę być pochowana.
Wówczas Noemi zrozumiała, że Rut już podjęła decyzję”.
Przyjaźń dwóch kobiet może być dla nas przykładem. Ja mogę być dla kogoś tak jak Noemi osobą, która przez przyjaźń podprowadzi do Boga. Przyjaźń, dobre relacje mogą otworzyć drzwi do Boga. Moja postawa, zachowanie w te dobre jak i złe dni staje się okazją do ewangelizacji. W relacji Noemi z Rut przyjaźń była na pierwszym miejscu, dopiero z niej otworzyła się przestrzeń dla Rut, w której poznała Boga. Ja mogę być również dla kogoś tak jak Rut przyjacielem, który pomoże w trudnym momencie. Dziękujmy za tych ludzi, którzy są dla nas przyjaciółmi, są wsparciem i pomocą.
Noemi w przyjaźni z Rut nie widzi jeszcze interwencji samego Boga. Dużo w niej jeszcze smutku i żalu. W tym wszystkim jednak nie oskarża Boga, nie obwinia Go za pasmo nieszczęść, które ją spotkało. Pełna rozgoryczenia wraca do Betlejem. Autor zwraca uwagę na ciekawą rzecz. Noemi mówi o sobie, że wyszła z Betlejem „bogata”, a wróciła „z niczym”. Bogata – pełna planów, zabezpieczona materialnie. Tymczasem wraca z niczym – pusta, bez żadnych perspektyw, bez żadnego zabezpieczenia. Pamiętamy, że Noemi z Elimelekiem nie zaufali Bogu w czasie próby, szukali rozwiązania na własną rękę. Bóg ogałaca Neomi z własnych pragnień, zabezpieczeń, bo chce ją napełnić prawdziwym bogactwem. Możesz siebie zapytać: Czym jesteś napełniony? Czy w tym, co posiadasz jest Bóg, któremu ufasz? Każdemu z nas potrzebne jest takie ogołocenie, aby uświadomić sobie, co w życiu jest najważniejsze. Święty Augustyn w jednej ze swych homilii, tak mówi: „Załóż, że Bóg chce cię napełnić miodem. Jeśli jednak ty jesteś pełen octu, gdzie zmieścisz miód?”. Noemi nie zauważa bogactwa jakim jest przyjaźń ze strony Rut. Smutek żal, przysłania rozwiązania, które daje Bóg. Nie raz w naszym życiu będąc w trudnej czy dramatycznej sytuacji nie dostrzegamy Boga. Pełno w nas może pretensji, żalu, a nawet oskarżamy samego Boga. A On nigdy nas nie zostawia. „Wiesz synu, że Cię kocham i nigdy Cię nie opuściłem. W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad ja niosłem Ciebie na moich ramionach”. Bóg zamyka drzwi i otwiera okno, zawsze znajdzie rozwiązanie.
Życzę Ci przyjaźni! Niech słowo Boże napełnia Cię prawdziwym bogactwem.
ks. Sebastian Fajfer
Więcej informacji o Lectio divina: "Życie w rytmie słowa. Praktyka lectio divina" - ks. Krzysztof Wons SDS.
Czas próby [Rt 1, 1-5] (07.09.2020)
(tu można odsłuchać nagranie [przepraszamy, ale mieliśmy trudności techniczne w nadawaniu na żywo!])
Czas próby
Ruszamy z kolejnym sezonem Lectio divina. Wielka radość to dla mnie, że Słowo Boże jest czytane. Sprawdzają się słowa św. Grzegorz Wielkiego: „Pismo Święte rośnie wraz z czytającym”. Im więcej i bardziej czytamy Pismo Święte to wzrastamy, a gdy wzrastamy, to bardziej rozumiemy i odkrywamy święty tekst. To widać i słychać czego dowodem jesteście Wy, którzy przychodzicie posłuchać samego Boga. W tym roku naszą bohaterką będzie Rut. Po czterech latach spotkań z mężczyzną św. Piotrem przyszedł czas na kobietę. I to jest zmiana, z której cieszą się kobiety, a zapewne intryguje mężczyzn.Dlaczego taki wybór? Rut jest bohaterką księgi Starego Testamentu zatytułowanej jej imieniem. Żydzi w swojej Biblii umieścili tę księgę w grupie Pism, po hebrajsku nazywanych Ketuwim razem z księgami: Pieśń nad Pieśniami, Estery, Koheleta i Lamentacji Jeremiasza. To właśnie te księgi czytano w czasie najważniejszych świąt. Czytano je ze świadomością, że historia opisana w tych księgach nie zakończyła się, ale ciągle się dzieje, ciągle jest aktualna. Księga Rut jest czytana w Pięćdziesiątnice, czyli Święto Tygodni – jedno z trzech najważniejszych świąt żydowskich. I dokładnie w czasie tego święta żydowskiego nastąpiło Zesłanie Ducha Świętego. Arcybiskup Grzegorz Ryś pisze, że dla Żydów ten dzień był świętem czytania Słowa Bożego: „W domach żydowskich każda rodzina przygotowuje sobie dobry posiłek, tata stawia wino … Siadają sobie przy tym winie, zapalają światło, otwierają Księgę Rut i czytają – całą noc. Medytują”. Święto czytania Słowa Bożego chciałbym, aby Lectio divina było takim świętem, pierwszym wyborem w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca. Pragnę, abyś w domu czytał Słowo Boże. Zachęcam do zrobienia sobie takiej „nocy Pięćdziesiątnicy”. Miejmy taką tęsknotę za usłyszeniem Boga. Św. Jan od Krzyża powie: „Tyle oczekujemy, ile pragniemy i tyle otrzymujemy od Boga, ile pragniemy”.
I po drugie. Rut jest naszą krewną. Imię Rut pojawia się w rodowodzie Pana Jezusa w redakcji św. Mateusza. Obed syn Rut i Booza był ojcem Jessego, a Jesse był ojcem króla Dawida. Idąc tak dalej dochodzimy do Jezusa. Rut zatem była prababką Dawida. Rut jest i naszą krewną, gdyż przez chrzest i wypełnianie woli Bożej należymy do rodziny Chrystusa. To jest ciekawe, że w systemie patriarchalnym, w rodowodzie Jezusa są umieszczone cztery kobiety. Mało tego jedna z nich Rut nasza bohaterka pochodziła z Moabu, krainy pogańskiej, pogardzanej przez Żydów. Jestem o tym przekonany, że tak jak Piotr stał się nam bliski, tak samo będzie i z Rut. Poznając jej historię coraz bardziej będziemy się z nią utożsamiać. Może jesteś teraz w takim miejscu na drodze wiary, gdzie wszystko się rozsypuje, przeżywasz trudności, problemy, nie radzisz sobie z grzechem. I gdy mówię, że należymy do rodziny Chrystusa, to z całą pewnością stwierdzasz: - to nie o mnie. Już dawno sam wyciąłeś się ze wspólnego zdjęcia rodzinnego. I może właśnie Rut, obca, spoza narodu wybranego, która odkryła Jedynego Boga i uwierzyła w Niego, stanie się dla Ciebie bliska.
Na koniec parę informacji o księdze. Trudno precyzyjnie wskazać czas powstania dzieła. Wiele wskazuje na to, że Księga Rut została zredagowana po powrocie z przesiedlenia babilońskiego, a więc po roku 538 przed Chrystusem. Wcześniej przekazywana była ustnie z pokolenia na pokolenia. Uznawana jest za „perłę literatury hebrajskiej”.
Przejdźmy teraz do tekstu wybranego na dziś.
Rt 1, 1-5Zdarzyło się, że gdy rządy w Izraelu sprawowali sędziowie, w kraju nastał głód. Z Betlejem leżącego w Judzie wyruszył więc pewien człowiek wraz ze swoją żoną i dwoma synami, aby zamieszkać w ziemi Moabu. Nazywał się ten człowiek Elimelek, a jego żona – Noemi, a synowie – Machlon i Kilion. Będąc Efratejczykami z Betlejem judzkiego, przybyli na bogate w pastwiska ziemie Moabu i tam się osiedlili. Elimelek, mąż Noemi umarł, a ona pozostała na obczyźnie z dwoma synami. Obaj wzięli za żony Moabitki. Pierwsza nazywała się Orpa, zaś druga – Rut. Mieszkali tam około dziesięciu lat. Wtedy to obaj zmarli, zarówno Machlon, jak i Kilion. Noemi pozostała więc sama, nie mając ani dzieci, ani męża.
Historia Rut rozpoczyna się w Betlejem, a więc w mieście, w którym przyszedł na świat Zbawiciel. Ważne jest abyśmy czytali Stary Testament zgodnie z zasadą, którą nam zostawił św. Augustyn: „Nowy Testament jest ukryty w Starym, a Stary znajduje wyjaśnienie w Nowym”. Autor precyzuje czas – pod koniec okresu sędziów. Zatem między rokiem 1200 a 1050 przed Chrystusem. Królowanie Dawida przypadnie około 1000 roku. W czasie, kiedy dzieje się historia Rut, naród żydowski nie miał jeszcze króla, a rządy sprawowali sędziowie. Był to trudny czas dla narodu wybranego, czas walki w obronie swoich granic. W tym czasie w kraju panował głód. Ksiądz Piotr Ślęczka w swojej książce: „Rut. Przyjaźń drogą do Boga” przywołuje komentarz z XI wieku Hrabana Maura biskupa Moguncji, nazywanego „Nauczycielem Niemiec”. Biskup zwraca uwagę na słowo „głód” i zauważa, że „głód Słowa Bożego motywuje nas do poznania samej księgi”. Można dodać jeszcze o głodzie usłyszenia Boga. Znamy te słowa Jezusa: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale tym wszystkim, co pochodzi z ust Boga” (Mt 4, 4). Zapytaj siebie: Czy masz w sobie głód Słowa Bożego? Czy był już kiedyś zaspokojony? Tylko głodny może być nakarmiony – odczucie głodu jest więc dobrym punktem wyjścia w modlitwie Słowem Bożym. Zaraz na początku autor również przedstawia nam prawie wszystkich bohaterów. Imiona bohaterów są symboliczne i pełne treści, pokazują, że historia dzieje się ciągle. Bóg działa dzisiaj. Nie wczoraj albo może jutro – dzisiaj. I to jest szansa, że na modlitwie z moją historią mogę się spotkać z Bogiem, który działa tu i teraz. I tak imię Elimelek znaczy: „mój Pan jest królem”; imię jego żony Noemi znaczy: „moja słodycz”. Synowie: Machlon – „choroba”, Kilion – „zagłada”. Ich żony: Rut – „przyjaciółka”, Orpa – „uparta; ta, która pokazuje kark”. Abp. Grzegorz Ryś w książce: „Rut Moabitka” przypomina nam o znaczeniu naszych imion z chrztu czy bierzmowania. Przypomnij sobie, co one znaczą. Jednocześnie podkreśla, że każdy nosi imię christianoi, czyli „Chrystusowi”, chrześcijanie – imię, które zobowiązuje.
Elimelek stoi przed ważną decyzją. W Betlejem panuje głód. Zostać czy szukać innego rozwiązania. Od razu słyszymy zamierzony przez autora kontrast. Betlejem znaczy „dom chleba”. Ziemia obiecana dla Żyda była ziemią upragnioną, pobłogosławioną przez Boga, który obiecał, że nie zabraknie na niej żywności. Elimelek, którego imię przypomnę znaczy: „mój Pan jest królem” przeżywa czas próby w moc Boga. Przecież Bóg obiecał i się nie spełnia. Zaufać Bogu, który jest moim Panem i królem czy wziąć sprawy w swoje ręce. Przyznacie, że taka próba, a nawet pokusa często jest obecna w naszym życiu. Począwszy od małych rzeczy, gdy wszystko kurczowo trzymamy w swoich rękach i pędzimy, myśląc, że wszystko od nas zależy, aż po rzeczy duże i gdy one nas zatrzymują pojawia się problem. Czas próby jak to wszystko pogodzić z Bogiem. Każdy z nas przechodził taki czas próby, a może teraz się z nim zmaga. Czas próby jest nam potrzebny, uczy nas zaufania Bogu. Elimelek opuszcza Betlejem – dom chleba i udaje się za chlebem do Moabu. Kraina ta była znienawidzona przez żydów. Chodzi zarówno o zaszłości historyczne: król Moabu nie pozwolił przejść przez swoją ziemię izraelitom zmierzającym z Egiptu do ziemie obiecanej, jak i religijne: był to kraj pogański, gdzie panowało wielu bogów. Elimelek, którego imię przypomnę jeszcze raz znaczy: „mój Pan jest królem” powinien zaufać Bogu, swojemu Panu, którego uznaje za króla i cierpliwie czekać, aż dom chleba znowu napełni się chlebem. Swoją decyzją Elimelek zaprzeczył, że Bóg jest dla niego królem. Zobacz w swojej historii te momenty, w których zaprzeczyłeś swemu powołaniu, a przecież już wiemy choćby z 1 Listu św. Piotra, że jesteśmy wybrani. Zobacz te momenty, w których zaprzeczasz naszemu wspólnemu imieniu chrześcijanin.
Czas próby trwa. Dla rodziny Elimeleka wydarzenia w Ziemi Moabu układają się w pasmo kolejnych nieszczęść. Elimelek wkrótce umiera, Noemi zostaje sama z synami w obcym dla siebie kraju. Już wydaje się, że wszystko wraca do normy, gdy synowie żenią się z Moabitkami: i tu pojawia się nasza bohaterka Rut i Orpa. Nie ma to jednak żadnej przyszłości, symboliczne imiona synów nam o tym przypominają: Machlon – „choroba”, Kilion – „zagłada”. Po dziesięciu latach: Machlon i Kilion umierają bezdzietnie. Na scenie pozostaje Noemi z dwiema synowymi: Rut i Oprą. Noemi przeżywała dramat, straciła męża jako matka pochowała swoje synów, pozostaje sama w obcej krainie. Ten dramat najlepiej oddają słowa Noemi wypowiedziane w późniejszym fragmencie księgi: Nie nazywajcie mnie Noemi (przypomnę, że to imię oznacza: „moja słodycz”). Nazywajcie mnie raczej Gorzka, bo Wszechmogący napełnił mnie wszelką goryczą (Rt 1, 20). I wydawałoby się, że w tym dramacie, czasie próby nie ma Boga. Nic bardziej mylnego!
Życzę Ci, abyś dziś czytając Słowo Boże i w czasie próby doświadczył Boga, który nigdy nie zostawia nas samych!
ks. Sebastian Fajfer
Więcej informacji o Lectio divina: "Życie w rytmie słowa. Praktyka lectio divina" - ks. Krzysztof Wons SDS.
Spis treści - SEZON 2019/2020
Ukazała się książka: „Wybrani i obcy”, autorstwa ks. Sebastiana, która jest zapisem wprowadzeń Lectio divina do 1 Listu św. Piotra z sezonu 2019/2020. Wszyscy zainteresowani tą niezwykle wartościową publikacją mogą ją nabyć w zakrystii (cena 15 zł).
Spis treści - SEZON 2019/2020 (wystarczy kliknąć i od razu przejść do danego miejsca w artykule - rozważania!):
Świadomość wybrania [Dz 15, 1-12] (30.03.) ||
Dojrzały Piotr [J 21, 15-19] (6.04.) ||
Wybrani i obcy [1P 1,1-2] (20.04.) ||
Godność chrześcijanina [1P 1,3-8] (27.04.) ||
Jakość życia [1P 1,13-25] (4.05.) ||
Czynienie dobra [1P 2,11-17] (11.05.) ||
Duma [1P 2,4-10] (18.05.) ||
Cierpienie [1P 2,18-25] (25.05.) ||
Kościół domem [1P 3,1-7] (01.06.) ||
Nadzieja [1P 3,13-16] (08.06.) ||
Braterstwo [1P 4,7-11] (15.06.) ||
Życie [1P 5,5b-11] (22.06.) ||